Jedno z trojaczków zmarło w łonie. Matka mimo wszystko donosiła ciążę. Za granicą nazwali ją "bohaterką"

Bohaterka? To mama, która zdecydowała się donosić ciążę, kiedy usłyszała druzgocące wieści. Otóż jedno z trojaczków, których urodzenia oczekiwała, zmarło w jej łonie. Ostatnie tygodnie swojej ciąży spędziła z myślą, że nosi w sobie martwe dziecko. Wszystko po to, aby pozostała dwójka miała szansę na przeżycie.

Kirsty Alexander to wyjątkowa kobieta, która będąc w ciąży z trojaczkami, nie przerwała jej, kiedy lekarze przekazali jej straszną nowinę. Otóż jedno z trójki dzieci zmarło w jej łonie. Za granicą okrzykniętą ją "bohaterką". Po kilku latach, od tych traumatycznych wydarzeń, jest szczęśliwą mamą, która pokazuje uroki macierzyństwa w mediach społecznościowych.

Zobacz wideo Przedwczesny poród - nie każdy wcześniak jest taki sam i nie nad wszystkim da się zapanować. Jak sobie poradzić?

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Dzielna mama i jej smutna historia

Kristy Alexander, kiedy dowiedziała się o kolejnej ciąży, była mamą już półtorarocznej dziewczynki. Wraz z mężem starali się o kolejne dziecko, jednak nie sądzili, że będą to trojaczki. Przygotowywali się do pojawienia maluchów, kupowali ubranka i butelki, jednak ich radość nie trwała zbyt długo. W połowie ciąży, w czasie jednego z rutynowych badań, kobiecie przekazano informację, że jedno z jej trojga dzieci zmarło.

Kochałam każde z nich od chwili, gdy dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się trojaczków. Wyobrażałam sobie, jak wyglądają, jakie mają charaktery, a przede wszystkim wyobrażałam sobie, że trzymam je wszystkie bezpiecznie w ramionach. W czasie kolejnych badań w szpitalu lekarze powiedzieli nam, że straciliśmy Dotty. Byliśmy zdruzgotani. Pękło mi wtedy serce

- wspomina Kristy, której słowa cytuje portal dailymail.co.uk.

 
 

Kobieta wtedy też podjęła trudną i bolesną decyzję. Dla dobra pozostałej dwójki donosi ciążę. Ostatnie tygodnie spędziła, jednocześnie ciesząc się na nadejście maluchów, tym samym płacząc po stracie jednego z nich. To była dziewczynka. Nazwali ją Dotty i kupili fioletowego króliczka, jako symbol dziecka utraconego.

Nie mogłam znieść myśli, że będzie sama. Przez cały czas noszenia jej czułam, że jest bezpieczna i bliska, ale wiedziałam, że kiedy urodzę, będę musiała opłakiwać ją na nowo. Wypłakałam tak wiele łez na myśl o tym, że będzie sama, więc króliczek Dotty był czymś, co wybrałam, aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Przytuliłam go w noc przed cesarskim cięciem, więc kiedy zabiorą Dotty, zawsze będzie miała go przy sobie i będzie pachniał mną

- dodała kobieta.

 

Jej pozostała dwójka dzieci Delilah i Wilf też mają swoje króliczki. Dzieci przyszły na świat 6 marca 2019 roku w 36 tygodniu przez cesarskie cięcie. 

Moment narodzin dzieci był jednocześnie dniem „oficjalnej" śmierci jednego z jej dzieci. Ciężko było jej pozbierać się po starcie jednego z maluszków. Pomoc znalazła w internecie, gdzie dzieli się swoją historią i wspiera innych rodziców, pogrążonych w żałobie po stracie dzieci.

Obecnie prowadzi konto na Instagramie @bonnie_and_the_peas_mummy.

 
Więcej o:
Copyright © Agora SA