Olga Kalicka miała macierzyński kryzys. "Powiedziałam: Przyjedź, proszę, pomóż mi"

Olga Kalicka w najnowszym wywiadzie otworzyła się na temat samodzielnego macierzyństwa. Aktorka przyznała, że miewała trudne momenty. Niestety, nie potrafiła też prosić o pomoc, co jej zdaniem było jej największym błędem. - Sama siebie okłamywałam - podkreśla gwiazda.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Olga Kalicka spełnia się w macierzyństwie jako mama małego Aleksa. Synek jest dowodem miłości aktorki z Cezarym Nowakiem. Niedawno gwiazda wydała oświadczenie i poinformowała o rozstaniu z partnerem, jednocześnie zapewniając, że oboje bardzo kochają swoje dziecko i zrobią wszystko, aby zapewnić mu "cudowne, pełne radości dzieciństwo". Kalicka wielokrotnie zapewniała, że świetnie radzi sobie w samodzielnym rodzicielstwie. Teraz w podcaście Kamila Balei "Tato, no weź!" dla Radia Złote Przeboje zdradza, że miała kryzysowy moment, podczas którego potrzebowała pomocy najbliższych. 

Zobacz wideo Jak Olga Kalicka odnajduje się w macierzyństwie? Wyśle syna do dwujęzycznego przedszkola

Olga Kalicka o samodzielnym macierzyństwie: Było mi bardzo trudno

Olga Kalicka w styczniu 2019 roku została mamą. Dwa lata później rozstała się ze swoim partnerem i samodzielnie zaopiekowała się wspólnym dzieckiem. Gwiazda przyznała, że bywały moment, kiedy nie miała już sił, by zajmować się dzieckiem. Mimo zapewnień początkowo trudno było jej przyznać, że potrzebuje pomocy w rodzicielskich obowiązkach. 

Bywały dni, tygodnie, a nawet miesiące, kiedy byłam kompletnie bez sił. Mam bardzo dużo osób wokół siebie. To nie jest tak, że jestem samotna. Tylko zrozumiałam, że jeśli chcę, żeby ktoś mi pomógł, to muszę to zakomunikować. I to jest ok, że potrzebujesz pomocy. Zanim ja to zrozumiałam! Było mi bardzo trudno

- przyznała aktorka i dodała, że początkowo starała się okłamywać samą siebie, mówiąc, że na pewno da sobie radę. W końcu nadszedł moment, że nie wytrzymała. Z pomocą przyszła do niej przyjaciółka:

Sama siebie okłamywałam w tym, mówiłam, że "spoko, przecież daję radę, ogarnę". Aż przyszedł taki dzień, kiedy nie miałam ochoty wstać z łóżka. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki i powiedziałam "słuchaj, przyjedź, proszę cię, pomóż mi. Wyszykuj Aleksia do przedszkola, bo ja nie wstanę". Ona usiadła i powiedziała "Ale dlaczego ty nic nie mówiłaś?!
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.