Więcej informacji o aktualnej sytuacji na terenach dotkniętych trzęsieniem ziemi na stronie Gazeta.pl
Gosia była jakiś czas temu bohaterką jednego z wywiadów z naszego cyklu Matka Polka za granicą. Opowiedziała w nim m.in. jak to się stało, że pięć lat temu przeprowadziła się do Turcji, podzieliła się swoimi doświadczeniami związanymi z ciążą, porodem i macierzyństwem w tym kraju. Czuła się tam już jak w domu, miała poczucie bezpieczeństwa, które wraz z mężem Erolem zapewniała też swoim dzieciom (2,5-latek i roczny chłopiec). Wszystko to nagle zostało jej odebrane przez katastrofę o magnitudzie 7,8.
Trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło południowo-wschodnią Turcję i północno-zachodnią Syrię, miało miejsce w poniedziałek nad ranem. Epicentrum trzęsienia o magnitudzie 7,8 znajdowało się w tureckiej prowincji Kahramanmaras ze stolicą o tej samej nazwie (do 1973 roku miasto nosiło nazwę Maras). Kilkadziesiąt kilometrów na północ,12 godzin później, miało miejsce kolejne trzęsienie o magnitudzie 7,7. Wszystkiemu towarzyszyło ponad setka wstrząsów wtórnych.
Właśnie w Kahramanmaras, w samym centrum całego dramatu mieszka Gosia z rodziną. Nie spała, kiedy poczuła pierwsze wstrząsy, wstała do dziecka, które właśnie wtedy się obudziło. Uciekała z domu z rodziną, słysząc dźwięk spadających przedmiotów, tłukącego się szkła i przeraźliwe trzaski, których nie potrafiła rozpoznać. Z mężem zdążyli wziąć ze sobą pieniądze i paszporty, na piżamy sobie i dzieciom narzucili kurtki. Budynek, w którym mieszkali nie został zburzony, ale nie mogli do niego wejść.
Początkowo rodzina schroniła się w samochodzie. Instagram/bobaswturcji/screen
Początkowo schronili się w aucie zaparkowanym na otwartej przestrzeni, potem znaleźli nocleg w hotelu w Kaysei Zdecydowali, że udadzą się do Stambułu, gdzie mieszka rodzina Erola. Gosia udała się w podróż z dziećmi i swoimi 70-letnimi rodzicami, którzy przyjechali do niej na miesiąc w odwiedziny. Erol ostatecznie wrócił do Maras, żeby pomagać ofiarom katastrofy.
"Martwię się bardzo o męża. To miasto pełne umarłych i umierających nie zostanie bez śladu na jego psychice" - skomentowała jedno z opublikowanych przez siebie nagrań na Instagramie Gosia. Erol przesyła jej filmiki, pokazuje na nich, jak bardzo zniszczone jest miasto i jego zakątki, które do tej pory były często odwiedzanymi przez nich miejscami. Na innym z nagrań Gosia bawi się z dziećmi i wyjaśnia maluchom: "Domki się bujały i teraz strażacy muszą posprzątać, żebyśmy mogli wrócić".
Gosi udało się kupić bilety na autokar. Instagram/bobaswturcji/screen
Gosi udało się dotrzeć do Stambułu, aktualnie z dziećmi i rodzicami przebywa u rodziny szwagra. Zastanawia się co robić dalej.
Gosia: Tak, jesteśmy już bezpieczni. Jest tu troje dzieci, z naszą dwójką jest więc wesoło. Ale oczywiście warunki nie są złe, nie mam prawa narzekać. Poza tym, gdy tylko po okolicy rozeszła się wieść, że przyjechali poszkodowani z rejonów trzęsienia ziemi, zaczęli przychodzić ludzie z propozycją pomocy. Przynoszą ubrania, pieluchy, słodycze dla dzieci. Polonia staje na wysokości zadania. Byli nawet piłkarze z lokalnego klubu sportowego spytać, czy mogą jakoś pomóc.
Myślimy o wyjeździe do Polski, ale jeszcze nic nie zdecydowaliśmy. Moi rodzice mieli lecieć w marcu, muszę się dowiedzieć, czy uda się przebukować ich bilety na wcześniejszy termin, będę się kontaktować z ambasadą, żeby spytać, czy jakoś nam pomogą.
Tak. Czatuje w aucie blisko domu. Ludzie tam oszaleli, są głodni, Erol boi się włamania, a ja martwię się o niego. Dlatego też nie za bardzo chcę się stąd na razie ruszać do Polski. Nasz dom co prawda jest w najlepszym stanie w okolicy, ale ludzie i tak boją się do niego na razie wejść.
Są niesamowici, podziwiam ich, pomagają mi z dziećmi. Moja mama ma lekko skręconą rękę, bo w czasie ucieczki prawie spadła ze schodów, ale jest bardzo dzielna i się nie skarży. Na szczęście udało im się zabrać swoje leki, bo mielibyśmy bez nich problem. Ja z kolei nie mam okularów i soczewek kontaktowych, a przy mojej wadzie wzroku to spory problem. Pójdę jutro do szpitala po receptę, bo tu bez recepty nic nie zdziałam.
Nie wiem. Wciąż istnieje groźba wstrząsów, nie wiadomo ile ta sytuacja potrwa, nikt nie wie. Wyobrażam sobie, że może tydzień, dwa, może miesiąc.
Ambasador Turcji w Polsce, Cengiz K. FIRAT, w specjalnym komunikacie podziękował za dotychczasową pomoc rzeczową, poinformował, jaka pomoc rzeczowa jest najbardziej potrzebna oraz gdzie należy m.in. odzież, jedzenie i pieluchy dostarczać. Caritas Polska zbiera pieniądze na działania ratunkowe (wszelkie dane znajdują się TUTAJ). Środki na ten cel można także wpłacać m.in. na konto Polskiego Czerwonego Krzyża i Polskiej Akcji Humanitarnej.