Sezon karnawałowy w pełni. Choć być może dla przeciętnego zjadacza chleba ta wiadomość nie niesie ze sobą żadnej wartości, to jednak dla rodziców młodszych dzieci oznacza jedno: bale karnawałowe w placówkach. Większość dzieci uwielbia takie zabawy, uwielbia przebieranki, a jeszcze bardziej uwielbia mieć szalone pomysły. Ta kumulacja może skończyć się dwojako: potrójnym szczęściem lub potrójnym wkurzeniem.
Po więcej wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na Gazeta.pl >>>
Jeśli jako rodzic, zawiedzie się oczekiwania dziecka, zabawa nie będzie udana. Ani zapewne cały następny tydzień. Więc jeżeli dziecko chce być laleczką LOL albo innym żółwiem ninja to lepiej stanąć na rzęsach niż stanąć oko w oko z wkurzonym trzylatkiem. Gdzie szukać przebrań dla dzieci? Ja rozważałam tylko opcje kupna. Wypożyczalnie strojów odrzuciłam od razu ze względu na dziki charakter moich dzieci i ich skłonność do destrukcji.
Kiedyś przebrania dla dzieci prędzej można było dostać w supermarkecie niż w Zarze, to się jednak zmieniło. Od kilku tygodni wieszaki w sklepach popularnych marek uginają się od karnawałowych propozycji. Można kupować całe zestawy lub poszczególne elementy. Jeśli dziecku zamarzyłby się strój z wróżki z Zary, trzeba za całość (sukienka+peleryna+różdżka+korona) zapłacić 234 złote. Kompletny strój kowboja (z kapeluszem, butami, koszulą, spodniami itp.) to już natomiast koszt 570 złotych!
Strój kowboja z Zary Zara.com
Dla porównania można zajrzeć do H&M, który także przygotował równie bogatą ofertę strojów. Tam ceny są nieco niższe. Strój syrenki wraz z opaską kosztuje 139 złotych. Kostium Buzza Astrala razem ze skrzydłami i kominiarką to koszt 119 złotych.
Stroje karnawałowe z H&M hm.com
Rodzice, którzy cenią jakość oraz wyjątkowy projekt skierują swoje kroki do designerskich sklepów z akcesoriami dziecięcymi. Tam ceny przyprawiają mnie o zawrót głowy. Sama korona (bez żadnych dodatków) kosztuje 219 złotych. Najdroższy strój - złote przebranie aniołka ma natomiast cenę 579 zł.
Designerskie stroje marki Meri Meri Hlonda6.pl
Ponieważ w mojej ocenie pół tysiąca złotych za kostium dla czterolatka to za dużo, zamiast do galerii handlowej poszłam do osiedlowego szmateksu. Przyznaję trochę mnie tam poniosło, ale swoje sumienie oczyściłam tłumaczeniem, że dzieci będą miały zabawę na kilka sezonów (uwielbiają przebieranki, a co za tym idzie: ja też uwielbiam przebieranki, bo gdy wpadają do nas koleżanki i koledzy z przedszkola, oni szaleją, a ja mam ciepłą kawę).
Stroje karnawałowe z lumpeksu Archiwum prywatne
W moim ulubionym lumpeksie wydałam 150 złotych. W tej cenie kupiłam następujące przebrania:
Strój piratki testowaliśmy na urodzinach koleżanki mojej córki. Zrobił prawdziwą furorę wśród gości, a przede wszystkim nie drapał, nie gryzł, nie krępował ruchów i pozwalał się mojemu dziecku dobrze bawić. Strój konia z puchatym ogonkiem, który można przyczepiać i odczepiać, stał się naszym domowym hitem. Moje dzieci chodzą w nim na zmianę codziennie, więc zastanawiam się, czy wytrzyma do przedszkolnego balu. Jestem jednak dobrej myśli, bo wykonany jest zaskakująco solidnie i dobrze się pierze. Ja natomiast jestem najbardziej dumna z pelerynki wróżki. Wygląda bardzo podobnie do tej za 300 zł, a dałam za nią kilka złotych.
Peleryna Meri Meri i peleryna z lumpeksu Hlonda6/Arch.prywatne
150 złotych to nie jest mała kwota, jednak patrząc na ceny nowych strojów, wydaje się dość przeciętna. Za tę sumę kupiłam sześć strojów, a przynajmniej połowa jest naprawdę niezłej jakości i jestem pewna, że wytrzymają kilka sezonów zabaw. Jestem ogromną fanką ubrań z drugiego obiegu i tym razem też się nie zawiodłam.
Jeżeli więc jeszcze nie macie stroju karnawałowego dla dziecka, odwiedźcie koniecznie okoliczne lumpki. Na odkrycie czekają tam ukryte perełki w znacznie niższej cenie. Dla mnie to rozwiązanie idealne. Problem widzę tylko w sytuacji, gdy dziecko zamarzyłoby sobie jakiś konkretny strój np. bohatera jakiejś bajki. Jestem jednak sobie w stanie wyobrazić, że zdesperowany rodzic znajdzie tam mnóstwo elementów, które złożą się na przebranie idealne.