W Polsce za kajzerkę wzywają do dziecka policję. Australia i Niemcy mają inne sposoby. "Znowu jakaś afera?"

Pewna Polka na stałe mieszkająca w Australii opublikowała filmik z zakupów z dziećmi. Zwraca uwagę jak sklepy są przygotowane na dzieci towarzyszące rodzicom. Co ciekawe, ten trend staje się popularny na całym świecie. W Polsce to nierealne.
Zobacz wideo Lili Antoniak zdradza, za czym tęskni z czasów, kiedy nie była jeszcze mamą. Zaskakująca odpowiedź

Zakupy z dziećmi to dla niektórych rodziców sport ekstremalny

Dzieci i zakupy to nie zawsze dobre połączenie. Bywają taki dzieci, które nie wymagają szczególnego przygotowania do zakupów, po prostu idą z rodzicem i wszystko przebiega szybko i sprawnie. Ale jest wielu rodziców, którzy nie mają możliwości samotnej wyprawy na zakupy, dziecko musi im towarzyszyć. Niestety to wymaga od nich wcześniejszego przygotowania. Omijanie najbardziej kuszących alejek i działów, wspólne pisanie list zakupów, zaangażowanie dziecka, wydzielanie mu zadań i przy okazji nauka warzyw, owoców, liczenia itp. Rodzice wykazują się kreatywnością i nieźle się muszą napocić, by udało się bez krzyków, płaczu i kłótni. Dzieci są podatne na reklamy, kolorowe oferty no i zazwyczaj w sklepie dopada ich głód. Tak wielki, że nie mogą wytrzymać ani minuty dłużej, muszą zjeść tu i teraz.

Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

W Australii na klientów sklepu czekają kosze z owocami

Całkiem niedawno głośno było w Polsce o aferze z małymi dziećmi i kajzerką w roli głównej. Mama robiła zakupy z trójką dzieci w jednym ze sklepów. W chaosie nie zauważyła, że dzieci zjadły jedną z bułek, wobec czego nie powiedziała o niej kasjerowi. Jak się okazało, w związku z tym wezwano do niej policję. Choć chciała zapłacić - chodziło o 33 grosze), kierownik sklepu był bezwzględny. Policja po przyjeździe obróciła sprawę w żart, gdy została poinformowana o całej sytuacji, skończyło się upomnieniu. Nie mniej jednak to miała być zwykła wizyta w sklepie, a skończyło się na nerwach i stresie. Tym bardziej rażą w oczy różnice jakie są między Polską a innymi krajami, jeśli chodzi o ułatwianie życia rodzinom wielodzietnym. Pewna mama, mieszkająca na stałe w Australii, opublikowała na TikToku filmik pokazujący jak w jednej z sieci sklepów przygotowane są kosze z owocami, którymi mogą się częstować klienci sklepu w czasie zakupów. Oczywiście najczęstszymi degustatorami są dzieci. Oczywiście owoce są za darmo. 

OFERTY AVANTI24.PL: Koszule idealne do pracy. Modne wzory i kroje oversize ukrywające mankamenty sylwetki

W wielu krajach to zupełnie normalne. Kiedy czas na Polskę?

Sklep niewiele to kosztuje. Wystarczy jeden owoc, a zakupy nie tylko stają się przyjemniejsze i łatwiejsze, ale i szybsze. To miły gest, ale jak czytamy w komentarzach pod filmikiem ten trik staje się trendem na całym świecie. Jak się okazuje nie tylko w Australii stoją przygotowane kosze dla klientów, zwłaszcza tych najmłodszych. To samo oferują sklepy w Niemczech, Szwecji, Norwegii, Danii, Irlandii Północnej, na Islandii, w Holandii, Anglii czy Austrii. Niestety wielu internautów zgodnie podkreśla, że w Polsce ten plan by się nie powiódł. Chodzi o mentalność i zachowania niektórych grup ludzi. Może nie warto jednak tak zupełnie rezygnować z tego pomysłu?

Super u nas wezwano policję do matki z dziećmi, bo jedno z nich zjadło bułkę i mama o niej zapomniała, zamiast za 3 zapłaciła za 2.
W Polsce kosz by nie przetrwał 20 minut.
W Polsce wolą wyrzucić jedzenie zamiast przekazać je potrzebującym.
Tylko w Polsce każdy by się częstował workami.
U nas madki by brały na zapas dla bombelka, BO DARMOWE
W Polsce to nie możliwe, zaraz by jakieś emerytki wybrały że niby że dla wnuka. Nie obrażam nikogo ale tak sobie myślę. Pozdrawiam
Inny świat, dosłownie.
Super pomysł, ale w Polsce by to nie przeszło.
W Polsce po godzinie to nawet by tego kosza już nie było.

OFERTY AVANTI24.PL: Po więcej modowych inspiracji zapraszamy na Avanti24.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA