Przekręt na "dziecko i sedes". Rodzicu, uważaj. Przez oszustów możesz stracić dużo pieniędzy

Jakiś czas temu dość głośno było o popularnych przekrętach złodziej, którzy podszywali się za wnuczka i wyłudzali od starszych osób duże sumy pieniędzy, potem znikali równie szybko. Teraz okazuje się, że popularny stał się przekręt na utopiony bądź zepsuty telefon. Rachunek, który natychmiast trzeba opłacić. Potrzeba tylko 2,5 tys. zł.

Przekręt na "dziecko i sedes" to nowa, popularna metoda oszustwa, która dotyka głównie rodziców tych dzieci, które właśnie wyfrunęły z rodzinnego gniazda, np. na studia do innego miasta. Tutaj kwota nie jest zbyt wysoka. To średnio 2,5 tys. złotych, czyli tyle, ile kosztuje nowy telefon. Bo ten stary został utopiony w sedesie.

Zobacz wideo Czy sztuczna inteligencja jest w stanie poradzić sobie z maturą?

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

"Dziecko i sedes", czyli jak pozbyć się pieniędzy z konta bankowego

O nowej metodzie oszustów informują specjaliści sieci Orange, którzy na swoim blogu podali przykład próby wyłudzenia pieniędzy. Jego potencjalną ofiarą padła pewna mama, której dziecko niedawno opuściło dom i zamieszkało - zapewne w innym mieście - w mieszkaniu studenckim. Co się stało? Otóż dostała ona wiadomość z obcego numeru telefonu od osoby, która podawała się za jej syna. Miał on prosić o szybki przelew na 2499 zł, ponieważ swój telefonu utopił w sedesie i potrzebował pilnie nowego sprzętu. Karta SIM również miała zostać zalana, co oszust sprytnie wytłumaczył zatroskanej mamie.

Teraz mam taki problem, że mi aplikacja do banku nie działa, bo muszę potwierdzić smsem. A muszę rachunek zapłacić za nowy telefon. Więc mam pytanie, czy możesz mi to zapłacić i ja ci oddam, jak zrobię aplikację albo pójdę do banku?

- czytamy w smsie, którego zdjęcie opublikowało na swoim blogu Orange.

500 plus (zdjęcie ilustracyjne)Do kiedy wniosek na 500 plus w 2023 r.? Rodzicu, zostało tylko pięć dni

Co było dalej? Otóż mama zgodziła się przelać pieniądze, już miała włączać komputer i podawać dane, jednak chciała się upewnić i porozmawiać z dzieckiem. Kiedy dzwoniła na poprzedni numer swojego dziecka, odzywała się poczta głosowa. Poprosiła więc, aby jej rozmówca, ma zadzwonić z telefonu współlokatorki. Po tym kontakt się urwał. Oszust odpuścił. Jednak finał tej historii mógłby być inny. Przestraszony rodzic, bombardowany wiadomościami, mógł od razu uwierzyć w dość prawdopodobną historię o problemach dziecka i przelać mu pieniądze.

Samo uspokojenie emocji i spojrzenie na chłodno na to, że ktoś chce właśnie od nas 2,5 tysiąca złotych, może zapalić nam w głowie czerwoną lampkę, że z tą sytuacją coś może być nie tak…

- podaje biuroprasowe.orange.pl.

Uczennica ukryła ściągawkę w długopisie.Uczennica przygotowała ściągę. Nagrała, w czym przyniosła ją na sprawdzian

Więcej o: