Nigdy nie pracowała i utrzymuje się ze świadczeń. Ma 12 dzieci, ale to nie koniec. "17 to marzenie"

Ta mama nigdy nie pracowała, bo przez większość czasu zajmowała się dziećmi. Pierwsze dziecko urodziła w wieku 14 lat. Obecnie jej gromadka liczy 12 maluchów, jednak ta liczba jej nie satysfakcjonuje. Chce mieć ich łącznie 17. Cała rodzina utrzymuje się ze świadczeń socjalnych i datków, co zdaniem kobiety jest mniejszym kosztem dla podatników, aniżeli miałaby pracować i każdego malucha posłać do żłobka, przedszkola, czy szkoły. Wszyscy korzystają z tzw. edukacji domowej.

Ta kobieta, mieszkanka Stanów Zjednoczonych jest młodą mamą 12 dzieci. Pierwsze dziecko urodziła już w wieku 14 lat. Chociaż ta liczba pociech jest imponująca, to jednak kobieta marzy jeszcze o dodatkowej czwórce. Jak powiedziała w jednym z wywiadów dla magazynu NY Post, "17 to marzenie". Czy to się uda?

Zobacz wideo Co dalej z programami socjalnymi PiS-u?

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Praca w domu to też praca. Pieniądze mają ze świadczeń socjalnych

Veronica Merritt to mama dwunastki dzieci, chociaż jak sama przyznaje, chce mieć ich znaczenie więcej. Jej rodzina niedługo się powiększy o nowego członka, ponieważ najstarsza córka, którą urodziła, mając 14 lat, jest w ciąży i Veronica zostanie babcią.

Okazuje się, że młoda kobieta nigdy też nigdzie nie pracowała. Jedynie jako dziecko sprzedawała wykonane przez siebie ozdoby. Została w domu i zajęła się wychowywaniem dzieci, bo przy tak licznej gromadce, zawsze jest pełno roboty, zresztą pranie, pracowanie, gotowanie i sprzątanie to czasem bardziej wyczerpująca i męcząca praca, aniżeli ta na etacie. Chciała skończyć studia, ale jak zdradziła w jednym ze swoich filmów, zabrakło jej funduszy na dalszą naukę. 

Co więcej, 36-letnia mama żyje głównie ze świadczeń socjalnych, które otrzymuje na dzieci oraz datków od innych osób. Przyjmuje głównie ubrania dla dzieci, czasem jak sama przyznaje, kupuje im też coś na wyprzedażach, ponieważ na samo jedzenie wydaje około 2,5 tys. dolarów, czyli ponad 10 tys. złotych miesięcznie. Jej dzieci nie chodzą też do szkoły. Kobieta sama zajmuje się ich edukacją, twierdząc, że ten sposób pozwoli zarówno jej, jak i rządowi zaoszczędzić pieniądze.

Ludzie często wytykają mi, że nie powinnam tak żyć, a przecież więcej podatków zapłaciliby, gdybym posłała dzieci do publicznej szkoły

- burzy się kobieta, której słowa cytuje portal kobieta.wp.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.