Mieszka z rodziną w Kairze. "Tu wstęp na place zabaw jest płatny"

Magda od kilku lat mieszka w Kairze. Niedawno została mamą i bez zastanowienia wymienia listę utrudnień, z jakimi spotyka się tu na każdym kroku. Z drugiej strony docenia, że większość spraw może załatwić bez wychodzenia z domu.

Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl

Ewa Rąbek: Jak trafiłaś do Egiptu?

Magda: Mój mąż jest Egipcjaninem, którego w 2005 roku poznałam w Warszawie. Przyjechał tam na zaproszenie Politechniki Warszawskiej i robił szkolenia na temat systemu bibliotecznego, który tworzył dla UNESCO. Przez kilka lat mieszkaliśmy w Rzymie, a aktualnie mieszkamy w Gizie. 

Czy twoja rodzina się nie bała twojej przeprowadzki? Mam na myśli stereotypowe przekonanie: O nie! Kraj muzułmański, już jej nie zobaczymy 

Przed moją przeprowadzką do Gizy znaliśmy się 10 lat, od 4 lat byliśmy po ślubie i przez te 4 lata mieszkaliśmy w Rzymie, więc był czas na "oswojenie" sytuacji. Poza tym wszyscy znali mojego męża na tyle, że nikt nie miał problemu z moją przeprowadzką.

Napisałaś na Instagramie, że nie ma miłości między Kairem i tobą. Wyjaśnisz dlaczego?

To bardzo specyficzne miasto, które się albo kocha, albo nienawidzi. Jest chaotyczne, brudne i generalnie bardzo trudne do życia dla Europejki. Nie ma miejsc na spacery, no, chyba że ktoś lubi spaliny samochodów, brak chodników, dziury i śmieci na ulicy. Obrazu dopełniają bezdomne zwierzęta i nieustanne zaczepki tubylców. Ratuje mnie to, że nie mieszkam w samym Kairze, tylko na obrzeżach Gizy, w bardzo nowoczesnej i "europejskiej" dzielnicy. Jest tu trochę przestrzeni, zieleni, są piękne, luksusowe miejsca z tysiącami restauracji i kawiarni.

Dla równowagi wymień kilka plusów mieszkania w tym miejscu.

Egipt w sumie jest dość wygodny do życia. Właściwie wszystko można zamówić przez telefon z dostawą do domu przez całą dobę - od jedzenia, przez leki z apteki (w tym antybiotyki bez recepty) czy kogoś, kto o pierwszej w nocy przyjdzie dać nam zastrzyk przeciwbólowy, po zakupy spożywcze. Odbiór i dostawa prania do domu to równie powszechna i niedroga usługa. Nie trzeba jeździć na myjnię samochodową - jest firma myjąca samochody na osiedlu trzy razy w tygodniu. To koszt ok. 30 zł  za miesiąc. Mamy ogromny klub sportowy, w którym można trenować dowolny sport, pójść na basen, masaż, jacuzzi itp. Dzięki takim rzeczom Egipt bywa dla mnie znośny.

Pod koniec 2021 roku zostałaś mamą. Całą ciążę spędziłaś w Kairze?

Tak i tutaj też rodziłam.

Korzystałaś z publicznej opieki medycznej?

Nie, z niej korzysta raczej tylko najbiedniejsza część społeczeństwa. Jednak prywatna prywatnej nierówna. Jest tutaj mnóstwo lekarzy, lepszych i gorszych, droższych i tańszych. Tak samo są różne szpitale. Ja miałam szczęście, że moja lekarka, a właściwie to małżeństwo, które ma małą klinikę, to świetni specjaliści, obydwoje są profesorami ginekologii. Wizyty miałam najpierw co miesiąc, a od siódmego miesiąca co dwa tygodnie. W dziewiątym miesiącu co tydzień. Prawie na wszystkich wizytach miałam robione USG. Poza tym reszta lista badań wyglądała tak, jak w Polsce.

Czułaś się zaopiekowana?

Zdecydowanie. Moja lekarka ma asystentów w szpitalu, który znajduje się 5 km od miejsca, w którym mieszkam i w razie jakichkolwiek problemów mogłam pojechać w każdej chwili na konsultacje. Skorzystałam z tego dwa  razy, dzięki temu mogłam spać spokojnie, wiedząc, że wszystko jest w porządku.

A jak wyglądał poród?

Miałam wskazania do cięcia cesarskiego, a tutaj planowane cięcie robi się dwa tygodnie przed terminem porodu. Wody odeszły mi jednak wcześniej, zadzwoniliśmy do szpitala, że jedziemy i do mojej lekarki. Lekarka była w szpitalu pół godziny po nas, wraz ze swoim asystentem i anestezjologiem. Dwie godziny później mój synek był już na świecie, następnego dnia wyszliśmy do domu. Ale nie wszystkie rodzące mają tyle szczęścia.

Co masz na myśli? 

Dziewczyna, która rodziła w tym samym czasie co ja, kiedy zadzwoniła do swojego lekarza, że odeszły jej wody, ten powiedział jej, że nie przyjedzie, bo jest weekend i on jest z rodziną nad morzem. I że dlaczego w ogóle zawraca mu głowę w środku nocy. Cięcie cesarskie robił jego asystent.

Ile czasu w Egipcie trwa urlop macierzyński?

Tylko trzy miesiące i jest płatny 75 proc. wynagrodzenia.

A co z przesądami dotyczącymi ciąży, porodu i połogu?

Jest tu ich kilka. Aqiqa to złożenie w ofierze zwierzęcia i rozdzielenie mięsa wśród rodziny, znajomych i potrzebujących. Niektórzy rozsypują w mieszkaniu sól, posypują nią też matkę, żeby odpędzić złe duchy. Z kolei el-sibou to rodzaj rytuału odprawiany po ukończeniu przez dziecko 7. dnia życia. Ma bardzo długą tradycję (sięga czasów starożytnych) i polega na umieszczeniu dziecka w kuchennym sicie, którym się potrząsa. Wokół dziecka chodzą członkowie rodziny ze świeczkami w rękach, jedna z krewnych uderza miedzianym tłuczkiem w moździerz, a dziecku nakazuje się posłuszeństwo wobec rodziców. (to tak w skrócie). Te tradycje nie są kultywowane przez wszystkich, ja nie miałam żadnego rytuału, a zamiast złożenia ofiary ze zwierzęcia, przekazaliśmy pieniądze potrzebującym.

Podobno w Egipcie nie ma ogólnodostępnych placów zabaw?

To prawda. Nie ma takich jak w Polsce. Place zabaw są albo w klubach sportowych, do których dostęp mają tylko członkowie, albo na zamkniętych osiedlach i wtedy są przeznaczone wyłącznie dla mieszkańców. Czasami zdarzają się w lepszych centrach handlowych, ale zwykle są płatne, ostatnio też zaczęły pojawiać się przy przydrożnych restauracjach (dla klientów), ewentualnie w parkach, do których wstęp również jest płatny.

To co z dziećmi z biedniejszych rodzin? Nie chodzą na place zabaw?

Dzieci z biednych rodzin czasem nie chodzą nawet do szkoły, więc myślę, że o placach zabaw nawet nie mają pojęcia. W Egipcie analfabetyzm w 2022 roku wynosił prawie 25 procent, więc sama rozumiesz, że place zabaw to nie są tu wydatki pierwszej potrzeby (śmiech).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.