Matka tuż po porodzie porzuciła ją w szpitalu. Przeraził ją widok "srebrnych oczu"

Tuż po porodzie zamiast z miłością i opieką spotkała się z porzuceniem i samotnością. Los jej nie oszczędzał, ale po dwóch latach coś się zmieniło. Dzięki mediom społecznościowym dostała drugie życie.
Zobacz wideo Sylwia Nowak, kiedy miała 14 lat, wylądowała w szpitalu. Od razu usłyszała diagnozę

Samotna, niechciana i porzucona w szpitalu

Primose nie miała łatwego startu w życiu. Przyszła na świat w 2014 roku w Chinach. Gdy zaraz po porodzie ujrzała ją matka, tak bardzo wystraszyła się jej wyglądu, że porzuciła noworodka w szpitalu. Przeraził ją widok oczu dziewczynki - były srebrne. Dziecko zostało zupełnie samo, nie było więc innej możliwości niż przekazać ją do sierocińca. Tam spędziła dwa lata. Była odizolowana od innych dzieci, przez problemy ze wzrokiem pogrążała się w zupełnej ciemności, w międzyczasie pojawiły się również problemy ze słuchem. Jej choroba i ona sama zresztą także, była ignorowana przez opiekunów sierocińca. A jednak los się do niej uśmiechnął. Pewna para z USA, Erin i Chris, przeglądając Facebook'a natknęli się na informację o dziewczynce i serce zabiło im mocniej. 

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jej los mógł się odmienić, ale była coraz słabsza

Erin zapragnęła poznać całą historię Primose. Im bardziej zagłębiała się w szczegóły, tym bardziej czuła, że to ona powinna się nią zaopiekować. Pękało jej serce, uważała że dziewczynka zasługuje na wszystko co najlepsze. Zanim jednak podjęła z mężem decyzję o adopcji, musieli zjawić się w sierocińcu osobiście. Wybrali się tam wspólnie ze swoimi dziećmi. Na miejscu, w Chinach, czekało na nich sporo złych wiadomości. Dziewczynka była bardzo słaba, gorączkowała, a stan wciąż się pogarszał. Nawet jeśli decyzja o adopcji byłaby pozytywna, nie byli pewni czy ktokolwiek pozwoli małej wsiąść na pokład samolotu i udać się w podróż do Stanów Zjednoczonych. 

 
 

Szansa na lepsze życie

Primose nie odczuła nigdy miłości. Nikt się o nią nie troszczył i nie opiekował. Gdy poczuła dobro i zainteresowanie płynące od Erin i Chrisa powoli zaczęła odzyskiwać siły i adaptować się w nowym miejscu zamieszkania. W Stanach para postanowiła zająć się zdrowiem dziewczynki. Odwiedzili mnóstwo lekarzy, wykonali szereg badań i odkryto, że dziewczynka cierpi na rzadką chorobę Zespołem delecji 6p25, która objawia się problemami ze wzrokiem i oczami, brakiem napięcia mięśniowego i nieco innej niż standardowa, budowy mózgu. Ból z jakim musiała się mierzyć dziewczynka potrafił doskwierać jej nawet 16 godzin dziennie. Nie była w stanie ani jeść, ani pić. Jedyną opcją, by jej ulżyć była decyzja o usunięciu oczu. Tak też się stało. Po zabiegu dziewczynka zaczęła robić postępy, nawet się uśmiechała. I choć inne dzieci zaczęły na Primose reagować płaczem i krzykiem, nazywając ją potworem, jej nowi rodzice chcą pokazać jej piękno innym, które dalekie jest od utartych kanonów doskonałości. Choć przed nią jeszcze wiele zabiegów, jest dla nich wielkim darem i są niezwykle szczęśliwi, że ich drogi się skrzyżowały.

 
Od czasu zabiegu mała Primrose zrobiła ogromne postępy — zaczęła chodzić i mogła nauczyć się języka migowego. "To było jak życie w ciągłym koszmarze. Lekarze próbowali wyeliminować źródło bólu jeden po drugim. (...) To był cud, dwa dni zabiegu zaczęła się uśmiechać
Jesteśmy społeczeństwem, które ma obsesję na punkcie doskonałości. Musimy pokazać innym, że Primrose jest piękna inaczej

- mówi adopcyjna mama dziewczynki.

Zobacz też: najgorętsze modowe trendy na Avanti24.pl

Więcej o: