Ksiądz chodził po kolędzie. Nagle drzwi otworzyło mu dziecko. Był zaskoczony, gdy wyznało, co robi tata

Co najdziwniejszego może wydarzyć się podczas corocznej kolędy? Ksiądz opowiedział najbardziej nietypowe incydenty, których był świadkiem, jak odwiedzał swoich parafian po kolędzie.

Więcej ciekawych artykułów o dzieciach i dla dzieci znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Kiedy zacząć bawić się z dzieckiem? Znacznie wcześniej niż mogłoby się wydawać

W Polskim kościele przyjęło się, że odwiedziny duszpasterskie odbywają się od momentu zakończenia świąt Bożego Narodzenia (27 grudnia) do święta Ofiarowania Pańskiego, czyli do 2 lutego. W tym czasie księża chodzą po kolędzie, aby spędzić trochę czasu ze swoimi parafianami i nieco ich poznać. Jednak podczas tych wizyt potrafi się sporo wydarzyć - ksiądz Janusz Koplewski z parafii św. Kazimierza w Szczecinie opowiedział o najbardziej nietuzinkowych zdarzeniach podczas kolędy.

Ksiądz chodził po kolędzie. Otworzyło mu dziecko, które wyznało co robi tata

Ksiądz Janusz Koplewski z parafii św. Kazimierza w Szczecinie chodzi po kolędzie od 40 lat. W tym czasie był świadkiem wielu niecodziennych zdarzeń. Podczas rozmowy z "Faktem", duszpasterz opowiedział o kilku najbardziej nietypowych zdarzeniach. Podczas jednej z kolęd ksiądz trafił do mieszkania, którego drzwi otworzyło mu dziecko. Jednak nie to było najdziwniejsze - chłopiec przyznał, że tata zamknął się w łazience. Kapłan zaproponował, że poczeka na mężczyznę, ale wtedy dziecko powiedziało:

Proszę księdza, on tam będzie siedział całą kolędę.

Bardziej nieprzyjemna okazała się dla księdza wizyta duszpasterska na oddziale kardiologicznym. Wówczas jedna z pacjentek na jego widok wpadła w szał. Wyzywała go i krzyczała tak, że pielęgniarki poprosiły kapłana o wyjście, bojąc się, że kobieta im umrze z powodu nadciśnienia. Na szczęście, obecnie takie rzeczy już nie mają miejsca - dzięki wprowadzeniu systemu wcześniejszego zgłaszania się parafian - pisemnie bądź przez internet.

Ksiądz chodzi z wizytą duszpasterską w nowym systemie. Jest dużo przyjemniej

Odkąd wprowadzono obowiązek wcześniejszego zgłaszania potrzeby wizyty duszpasterskiej, nieprzyjemnych historii właściwie już nie ma. Jednak nawet miłe wizyty mogą być bardzo nietuzinkowe. Jak powiedział dla "Faktu" ksiądz Janusz Koplewski, jedna z jego parafianek była aż za gościnna:

Ta kobieta zamknęła mnie w domu, bo chciała mnie godnie ugościć, oczywiście z życzliwości. Ten jej stół aż się uginał od pyszności. Powiedziała: ksiądz nie wyjdzie, dopóki każdej potrawy nie spróbuje. Cóż miałem zrobić, zjadłem, ale dla mnie... to był terror. A dla niej to był akt serca. 
Więcej o:
Copyright © Agora SA