50-latka marzyła o ciąży. Zatrudniła surogatkę. Nie przewidziała jednego. "Natura płata figle"

50-letnia kobieta marzyła o ciąży. Jednak kiedy po siedmiu latach starania się o dziecko, kosztowne leczenie nie przynosiło efektu, postanowiła zatrudnić surogatkę. Doszło do zapłodnienia, czego efektem była ciąża bliźniacza. Jednak los bywa w takich sytuacjach dość przekorny. Okazało się, że jedno z bliźniąt zmarło. Na tym jednak nie koniec.

50-latka i jej mąż marzyli o dziecku. Para z Huston postanowiła skorzystać z surogatki po spędzaniu ostatnich lat na intensywnych staraniach o potomka. Kobieta trzy razy poroniła i przeszła trzy kosztowne próby zapłodnienia metodą in vitro. Ostatnią deską ratunku była dla nich surogatka Anjela Borhman.

Zobacz wideo "The Last of Us" [ZWIASTUN]

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

50-latka marzyła o ciąży i zatrudniła surogatkę. Nietypowy zwrot akcji

Kiedy 50-letnia Monike Huggins i jej mąż Kenneth postanowili skorzystać z usług surogatki, byli już po trzech poronieniach i trzech nieudanych próbach in vitro. Postanowili postawić wszystko na jedną kartę i zatrudnili kobietę, która miała urodzić im dziecko.

Początkowo wszystko przebiegało bez zarzutu. Zapłodnienie się udało, a za kilka miesięcy para miała powitać na świecie dwójkę bliźniąt. Jednak los bywa czasem okrutny. W toku badań okazało się, że jedno z dzieci zmarło.

Ich surogatka Anjela Borhman, która była w ciąży z bliźniakami różnej płci - po udanym transferze IVF - wkrótce odkryła, że dziewczynka nie przeżyła

- czytamy na portalu metro.co.uk.

Jednak na tym nie koniec rewelacji. Nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. W tym samym czasie, kiedy doszło do zapłodnienia wynajętej surogatki, Monike przeszła jeszcze jedną rundę IVF z żeńskim embrionem i była w szoku, gdy odkryła, że się udało.

W rezultacie Anjela urodziła chłopca, któremu nadali imię Kenny, w maju 2021 roku - a Monike urodziła ich córkę, Hailey, cztery miesiące później. Natura płata ogromne figle

- podaje portal dailypostimes.com.

 

Monike Kenneth pobrali się w 2015 roku i od zawsze wiedzieli, że chcą mieć dużą rodzinę.

Zaszłam w ciążę naturalnie niedługo po naszym ślubie, ale poroniłam w tym samym czasie, gdy u Kennetha zdiagnozowano raka prostaty. To było druzgocące, ale oboje zdecydowaliśmy się zamrozić moje pozostałe jajeczka i jego spermę. Próbowaliśmy IVF po raz pierwszy w Houston, było to niezwykle kosztowne. Po tym, jak leczenie nie przynosiło efektu i powoli traciliśmy nadzieję, zaczęliśmy rozważać tzw. macierzyństwo zastępcze

- opowiada Monike, której słowa cytuje portal metro.co.uk.

 

W 2018 roku para została umieszczona na liście oczekujących z agencją zastępczą, która zatrudnia legalnie surogatki i zostali dopasowani do Anjeli.

Kenny urodził się, gdy byłam jeszcze w ciąży, więc zdecydowanie było to ogromne wyzwanie dla nas. Cztery miesiące później urodziła się Hailey i przepełniło nas szczęście, że mamy dwoje zdrowych, szczęśliwych dzieci po tych wszystkich latach prób

- opowiada Monike, cytowana przez dailypostimes.com.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.