Każdy wie, że jeśli planuje się niskobudżetowy wypad w ferie, to raczej nie powinno wybierać się do Zakopanego. Uwielbiane przez turystów miasteczko zawsze wyróżniało się wysokimi cenami. Jednak w tym roku, gdy wszyscy odczuwamy boleśnie skutki inflacji, ceny w zimowej stolicy Polski wystrzeliły w górę.
Po więcej wiadomości z kraju i ze świata zajrzyj na Gazeta.pl >>>
Nasza dziennikarka spędziła z dziećmi weekend w Polskich górach, który tak bardzo nadszarpnął jej domowy budżet, że ferie planuje spędzać za granicą (zobacz: Ile w Polsce kosztuje weekend z dziećmi na nartach? Tyle że na ferie jadę do Włoch). Jeżeli jednak drogo było w mniejszej górskiej miejscowości, to jak wyglądają ceny w zimowej stolicy Polski? Powiedzieć, że jest drogo, to jakby nie powiedzieć nic.
Dominik Wardzichowski, dziennikarz z zaprzyjaźnionej redakcji Sport.pl, przesłał nam zdjęcia wprost z samego epicentrum drożyzny. Na Krupówkach ceny w tym roku wystrzeliły w górę. Za większy oscypek trzeba zapłacić od 14 złotych w górę.
W najtrudniejszej sytuacji są rodzice. Po pierwsze koszty wyjazdu i wszelkich atrakcji muszą pomnożyć przez wszystkich członków rodziny. Po drugie, każdy, kto ma dzieci, wie, że one "chcą to, co widzą". A zwłaszcza na wakacjach sztuka odmawiania jest wyjątkowo trudna. Spacer Krupówkami, gdzie trzeba przeciskać się między straganami pełnymi kauczowych piłeczek, rzeźbionych ciupag, świecących mieczy, skórzanych breloczków, zakręconych frytek, gorących czekolad... to rajd przez dziewięć kręgów piekielnych. Maluchy chciałyby dostać wszystko, rodzice przychylić im nieba, a tymczasem kupno nawet jednej rzeczy może sporo kosztować. Zwłaszcza jeśli mowa o produktach spożywczych
Niestety, górale najbardziej podnieśli ceny produktów, które dzieci uwielbiają. Za zakręconą frytkę trzeba zapłacić 15 zł, a przypomnijmy, że jest to jeden (w dodatku niecały) usmażony ziemniak. Jeszcze droższa jest wata cukrowa, której jedynym składnikiem jest cukier (kilogram w markecie to koszt około 6 zł). Na Krupówkach zapłacimy za nią... 20 zł.
Na pokuszenie wodzone są nie tylko dzieci. Choć według Sławomira "w Zakopanem polewamy się szampanem", to jednak każdy wie, że w zimowej stolicy strumieniami leje się grzaniec. Niemniej jednak jego tegoroczna cena tego specjału sugeruje, jakoby w plastikowym kubeczku można było znaleźć skarby Szampanii. Za półlitrowy kubek grzanego wina zapłacimy bowiem 50 złotych.
Okazuje się, że grzaniec i wata cukrowa dołączają do keczupu jako najbardziej ekskluzywne towary w polskich górach (zobacz: Drogocenny keczup w polskich górach. Połowa ceny frytek. Mama pokazała rachunek i załamuje ręce). Jeżeli i Wy chcielibyście podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami co do tegorocznych ferii, napiszcie do nas na naszym Facebooku lub na adres edziecko@agora.pl.