Religia w szkole to spory wydatek, który spoczywa na barkach samorządów. Ci jednak, szukając wraz z nowym rokiem oszczędności, zastanawiają się, czy jest sens dalszego finansowania pensji dla katechetów, skoro tak dużo uczniów rezygnuje z lekcji religii. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w Krakowie pula środków przeznaczona na wynagrodzenia dla osób, które uczą religii w różnych typach szkół to ponad 42 miliony złotych.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ubywa młodych ludzi, którzy są chętni do uczęszczania na lekcje religii. Jak na razie nie są one obowiązkowe, więc dla wielu uczniów to dobra okazja do krótszego planu zajęć. Korzystając z takowej możliwości, wypisują się z lekcji, które okazują się tylko dla chętnych. Powoduje to, że jak bumerang wrca dyskusja odnośnie finansowania przez samorządy lekcji religii, a przede wszystkim osób prowadzących te lekcje.
42 miliony złotych - tyle Kraków przeznacza na wynagrodzenia dla nauczycieli religii. - Moglibyśmy za to budować cztery szkoły podstawowe rocznie
- komentuje radny Łukasz Wantuch, którego słowa cytuje "Gazeta Wyborcza".
Magistrat przygotował na jego prośbę specjalne wyliczenie, które dotyczy kosztów, jakie ponosi samorząd odnośnie organizacji lekcji religii w szkołach na terenie Krakowa. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", w tych placówkach zatrudnionych jest obecnie 781 nauczycieli katechezy, którzy pracują na 487 etatach.
Krakowscy radni postanowili iść o krok dalej i przygotowano projekt dotyczący zaprzestania finansowania lekcji religii z publicznych środków.
Rada Miasta Krakowa apeluje o zaprzestanie finansowania lekcji religii z budżetu centralnego i samorządowego. Uważamy, że lekcje religii powinny być traktowane wyjątkowo ze względu na swoją specyfikę, a księża i katecheci powinni pracować wyłącznie na zasadach wolontariatu
- podaje "Gazeta Wyborcza".
Jaki będzie finał tej sprawy, okaże się już niedługo. Jednak jedno jest pewne. Uczniów na lekcjach religii coraz więcej ubywa, a koszty związane z organizacją tych lekcji wcale nie maleją. Oczywiście część kosztów pokrywa budżet państwa, średnio 30 procent to samorządy, a reszta pochodzi z subwencji oświatowej. Jednak wśród wszechobecnych podwyżek i szukania oszczędności, na taki krok może zdecydować się więcej władz samorządowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza