Była przekonana, że jej syn nie żyje. Nagle odnalazł się po 10 latach. "Bożonarodzeniowy cud"

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia matka otrzymała niezwykły telefon. Dzwoniono z francuskiego konsulatu. Informacja okazała się na tyle niezwykła i mało prawdopodobna, że kobiecie na początku było trudno w nią uwierzyć. Okazało się, że jej syn, zaginiony ponad 10 lat temu odnalazł się w jednym z francuskich szpitali.

Matka była przekonana, że jej syn nie żyje. Od ponad dziesięciu lat opłakiwała jego śmierć, żaląc się rodzinie, że nie może złożyć kwiatów na jego grobie, bo nikt nie wie, gdzie co stało się z ciałem. Jednak tuż przed świętami doszło do niezwykłego wydarzenia. Matka odnalazła syna. Bożonarodzeniowy cud?

Zobacz wideo Masaż noworodka to korzyści dla rodziców i dziecka. Kiedy i jak go przeprowadzać?

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Cudowne odnalezienie bożonarodzeniowym cudem?

Ostatnie spotkanie matki i syna miało miejsce w 2010 roku. Rok wcześniej Nicholas stracił prace w rodzinnym mieście, w Glasgow i podjął trudną decyzję o wyjeździe do Francji. Miał tam pracować jako stolarz. Ze swojej podróży, w którą wybrał się autostopem do Francji i Hiszpanii, dzwonił kilka razy do matki, potem nagle kontakt się urwał i słuch po Nicholasie zaginął. Zrozpaczona Joyce Curtis, matka zaginionego mężczyzny, użyła wszelkich możliwych sposobów, aby odnaleźć syna. Jednak bezskutecznie. Zgłosiła jego zaginięcie, kontaktowała się z policją - jednak bez owocnych rezultatów. Nikt nie wiedział, gdzie przebywa Nicholas, a przede wszystkim czy żyje.

W 2010 roku dostałam informację, że Nicholas przebywa w szpitalu we Francji. Wraz z mężem pojechaliśmy go odwiedzić. Chcieliśmy z mężem go zabrać do domu, ale z jakiegoś powodu, nie wiem dlaczego, on znów zniknął

- opowiada Joyce Curtis, cytowana przez themirrow.co.uk.

Następnie kontakt się urwał i już nikt nie był w stanie odpowiedzieć, co stało się z jej synem. Po kilku latach bezowocnych poszukiwań matka pogodziła się ze śmiercią syna - chociaż nie było na to żadnych odwodów. Opłakiwała jego śmierć, nie mogąc nawet udać się na grób, by zapalić znicz, czy złożyć kwiaty. Jednak przed Bożym Narodzeniem zdarzył się cud.

Pogodziłam się z faktem, że umarł. Naprawdę tak myślałem i myślę, że wszyscy myśleli tak samo. Kiedy dostałem telefon i przekazano mi, że mój syn żyje, doznałam szoku. Przez cały dzień płakałam, nie mogąc w to uwierzyć. To właśnie sprawiło, że to mój osobisty bożonarodzeniowy cud

- opowiada kobieta, której słowa cytuje portal themirrow.co.uk.

Tuż przed Bożym Narodzeniem z Joyce Curtis skontaktował się francuski konsulat, który przekazał informację, że jej zaginiony syn, którego uznała za zmarłego - żyje. Przebywa ponownie we francuskim szpitalu i jak tylko poczuje się lepiej - wróci do domu.

Rozmawiałam z nim przez telefon. Jest w dobrym stanie. Spytałam go: wracasz do domu? A on odpowiedział "tak". Nie mogę sobie wyobrazić, przez co przeszedł

- dodaje kobieta.

Nicholas, który przez długie lata uznawany był nie tylko za zaginionego, ale i zmarłego, większość tego czasu spędził na francuskich ulicach jako bezdomny, prosząc o kawałek chleba. Nie chce wracać do poprzedniego życia i jak podaje portal themirrow.co.uk, planuje on powrót do rodzinnego Glasgow.

Dopóki mojego syna nie będzie w domu, nie uwierzę, że wszystko jest w porządku. Odwiedzę go w Paryżu i wtedy przekonam się, jak się teraz czuje. Nie mogę się doczekać tego spotkania

- powiedziała mediom wzruszona Joyce Curtis.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.