Ksiądz powiedział, co myśli o zabieraniu dzieci na mszę. Nie jest zachwycony, gdy biegają po kościele

Ksiądz Daniel Wachowiak nie pochwala zabierania małych dzieci na mszę. "Tam, gdzie duszpasterz ma 'COŚ do powiedzenia', nie da się tego przekazać, jeśli ważniejszy jest plac zabaw w nawie kościoła" - twierdzi.

Bp Marian Buczek przewodniczył w Kolegiacie Bożego Ciała w Jarosławiu w mszy świętej w intencji małżeństw, które w 2022 roku obchodziły swoje jubileusze. Jak informuje chrześcijański portal społecznościowo-informacyjny stacja7.pl, zachęcił wówczas rodziców do tego, aby zabierali na msze małe dzieci, nawet jeżeli będą krzyczeć i biegać po kościele. Twierdził, że błędem jest czekanie, aż dziecko dorośnie. Nie wszyscy zgodzili się jednak z jego opinią.

Ksiądz powiedział, co myśli o zabieraniu dzieci na mszę

Więcej artykułów dotyczących aktualnych wydarzeń przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo

Do sprawy postanowił odnieść się ksiądz Daniel Wachowiak, który często komunikuje się z wiernymi i komentuje różne kwestie związane z religią za pośrednictwem swojego profilu na Twitterze. Radę bp Mariana Buczka dotyczącą zabierania małych dzieci na mszę nazwał "bzdurą".

Jest dokładnie odwrotnie. Bieganie w czasie Liturgii, "róbta, co chceta" doprowadziła przez lata do infantylizacji odbioru Ofiary Mszy. Młodzi nie traktują Kościoła poważnie, gdyż przekaz Ewangelii na "Mszach dla dzieci" to poziom Kopciuszka, a nie nauka wiary i Sacrum

- napisał (pisownia oryginalna).

Zdaniem księdza można przeszkadzać i biegać podczas kazania, w czasie którego "nie ma się do przekazania trudniejszych treści wymagających skupienia, rozważenia, przemyślenia".

Tam, gdzie duszpasterz ma "COŚ do powiedzenia", nie da się tego przekazać, jeśli ważniejszy jest plac zabaw w nawie kościoła. Coś za coś. "Wiara rodzi się ze słuchania", a wiadomo, że słuchanie jest ciszą. Twórczą ciszą. Kto choć raz przemawiał mądrze, ten wie, że to trudne

- podsumował.

Pod wpisem kapłana pojawiło się wiele komentarzy od wiernych. Wśród nich byli rodzice, którzy nie podzielali jego zdania.

Bzdura. Życzę powodzenia w ustawieniu trzylatka do słuchania. W 90 proc. przypadków to porażka. Granice i nakazy/zakazy należy dostosować do wieku dziecka. Oczekiwanie, że dwu-, trzylatek będzie siedział lub stał grzecznie godzinę na mszy, to utopia osoby niemającej pojęcia, co to dziecko.
Kiedyś proboszcz w mojej parafii w czasie kazania stwierdził, że dopóki w kościele słychać płacz i głosy dzieci, to znaczy, że kościół żyje. Jak nie będzie ich słychać, znaczy, że umiera. Piękne słowa, z którymi w pełni się zgadzam.
Czyli przychodzimy z dzieckiem na sakrament chrztu, później przez pół roku z noworodkiem (jak uda się wycelować w moment snu) i przerwa do komunii świętej, bo przecież kilkulatek nie wysiedzi bez wiercenia się i rozpraszania osób w ławce.
Poproszę o zmianę wieku chrzczenia na "od 18. roku życia". Tylko świadoma decyzja da przyrost prawdziwych wiernych, a nie słupów podbijających statystyki

- pisali.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.