Nie lubi bałaganu, więc zabroniła znajomym kupowania zabawek dla swoich dzieci. "To podłe"

Alexandra LaPointe prowadzi profil na TikToku, gdzie wyjaśnia jak uporządkować swoje życie, zaczynając od mieszkania. Od niedawna publikuje serię filmików pt. "Odgracanie domu przed świętami" i tłumaczy, jak uniknąć chaosu wraz z pojawieniem się prezentów. Zdradziła też, że zabroniła znajomym kupowania prezentów dla swoich dzieci.

Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.

Alexandra LaPointe świąteczne porządki zaczęła już miesiąc wcześniej. Przez 30 dni pozbywała się ze swojego domu niepotrzebnych przedmiotów, żeby zrobić miejsce na prezenty. Jak podkreśliła w rozmowie z "The Sun", nawet kiedy jej dzieci mają urodziny, nie pozwala znajomym kupować im prezentów. Uważa, że nie ma sensu dawać najmłodszym rzeczy, których i tak nie potrzebują. Zamiast tego sugeruje koperty z gotówką. Przed świętami również wykonała telefon do najbliższych, żeby dowiedzieć się, co planują wręczyć dzieciom.

Zobacz wideo Najciekawsze imiona dzieci gwiazd. Nie tylko Michał Wiśniewski postawił na oryginalność

Nie lubi bałaganu, więc zabroniła znajomym kupowania zabawek dla swoich dzieci

28-latka podkreśla, że liczy się dla niej rodzinny czas i zapewnienie pociechom miłych wspomnień z dzieciństwa, a nie chaos związany z rozpakowywaniem i przenoszeniem do domu kolejnych niechcianych przedmiotów. W zeszłym roku jej dzieci były przytłoczone czterdziestoma prezentami, które otrzymały i postanowiła, że nie dopuści do tego w tym roku.

Zachęciła mamy, żeby wzięły z niej przykład i sugerowały swoim bliskim, czego potrzebują jej dzieci. Zamiast kolejnych plastikowych przedmiotów, mogą poprosić o pieluszki czy inne akcesoria niezbędne maluchom.

Odkąd przestałam pracować, bo opiekuję się dziećmi, wydaje mi się, że wszystko bardziej mnie przytłacza

- mówiła "The Sun". 

Zaczęłam 'odgruzowywać' dom, żeby było w nim więcej przestrzeni. Uważam, że mniej znaczy więcej, jeśli chodzi o dzieci, ale także dorosłych

- dodała. Przyznała, że dzięki mniejszej ilości zabawek, jej dzieci nie są przebodźcowane.

Jeśli zamiast zabawek będą dostawały pieniądze, zainwestujemy je i będą miały oszczędności, kiedy zechcą pójść na studia. Jeśli wybiorą inną drogę, będą mogły zainwestować je w mieszkanie lub podróże po świecie

- oznajmiła. Przed świętami wysłała wiadomość do teściów, w której napisała:

Moje dzieci naprawdę niczego nie potrzebują. Jeśli chcecie zrobić im prezent, zabierzcie je do muzeum.

Nie wszyscy rozumieją jej podejście. Często spotyka się z pytaniem, jak może to robić swoim dzieciom i stwierdzeniami, że to podłe.

Mam nadzieję, że nauczę je, że nie chodzi w życiu o rzeczy, a o wspomnienia

- wyjaśniła. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.