Przedszkolanki odsyłają dzieci z gorączką do domów. Mama: Sorry, ale katar i kaszel mnie nie powstrzyma

Wydawać by się mogło, że dwa lata reżimu sanitarnego nauczyły nas odpowiedzialności, a przyzwyczajenia, które nabyliśmy w pandemii, pozostaną z nami na lata. Jednak okazuje się, że w przedszkolu funkcjonuje inna rzeczywistość. Rodzice nagminnie posyłają dzieci do placówek z objawami chorobowymi i niektórzy z nich mówią wprost: katar i kaszel mnie nie powstrzyma.

Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.

"Jestem nauczycielką w przedszkolu z ponad dziesięcioletnim stażem. Mogłabym książkę napisać na temat przysyłania do przedszkola dzieci z objawami chorobowymi" - stwierdziła jedna z naszych czytelniczek. Po publikacji tekstu "Przedszkole kpi z tekstów rodziców, a potem w szatni taki obrazek. Tata: Byłem w szoku" w komentarzach wybuchła dyskusja na temat odpowiedzialności. Okazuje się, że widok przedszkolaków z katarem, kaszlem, a czasem nawet z gorączką nikogo nie dziwi.

Zobacz wideo Najciekawsze imiona dzieci gwiazd. Nie tylko Michał Wiśniewski postawił na oryginalność
Dzieci przyprowadzane były z gorączką 38. Fajny taki pobyt w przedszkolu, kiedy dziecko słania się na nogach i płacze. Nie neguję, nie moja sprawa, ale czy rodzicom nie żal własnego dziecka, kiedy zamiast bawić się, to leży z febrą pod kocykiem w przedszkolu? Zadzwoń do takiego rodzica, to jest gotów przyjechać z termometrem i syropkiem, aby dziecko przetrwało do 16:00

- dodała druga internautka.

"Sorry, ale katar i kaszel mnie nie powstrzyma"

Dziecko, które pojawia się w placówce z objawami choroby, nie tylko samo narażone jest na ostrzejszy rozwój infekcji, ale również zagraża bezpieczeństwu innych dzieci. I oczywiście nie mówimy tu o katarze, który występuje z powodu alergii czy zmiany temperatury pomieszczenia, bo sam katar jest niegroźny. Jednak kiedy towarzyszą mu kaszel i gorączka, pojawia się już problem. 

Moje dzieci chodzą chore do przedszkola i do szkoły. Przyznaje to bez żadnego problemu w placówce. Gdzieś chorobę złapali, na pewno nie w domu. W przedszkolu syn jest więcej czasu niż w domu, także sorry, ale katar i kaszel mnie nie powstrzyma

- napisała jedna z mam.

Sytuacje w życiu są różne. Często rodzice nie mają wyboru i muszą zaprowadzić chorego malucha do szkoły, bo pracodawcy nieprzychylnie patrzą na zwolnienia lekarskie na dziecko. W dobie wysokiej inflacji wielu rodziców po prostu nie może pozwolić sobie na wolne. Jednak posyłanie dziecka w takim stanie do placówki, to rozwiązanie, które może przynieść więcej kłopotu niż pożytku.

Rodzice powinni zrozumieć, że w przedszkolnej grupie mogą znaleźć się dzieci z chorobami przewlekłymi, którym nawet niewielka infekcja może wyrządzić ogromną krzywdę. Ponadto pomyślmy o tym, jak chore dziecko czuje się w przedszkolu wśród hałasu i nieustannych bodźców. Czy nie lepiej poprosić bliskich o pomoc i zostawić je w domu pod kołdrą?

Więcej o:
Copyright © Agora SA