Spakowała zabawki swoich dzieci i dzieli się tym w sieci. "Też to zrobiliśmy, niesamowite"

Ta mama kiedyś sądziła, że zabawki to niezbędny element w rozwoju dzieci. Po przeczytaniu pewnej książki zmieniła zdanie, wyniosła większość zabawek trójki swoich dzieci i obserwowała ich zachowanie. Efektami podzieliła się w sieci. Nie wszyscy podzielają jej zdanie.

Zabawki na prezent, na każdą okazję

Rodzice, bliska i dalsza rodzina, przyjaciele, wszyscy dbają o to żeby dzieci dostawały prezenty. Najczęściej są to zabawki. A już zwłaszcza wtedy gdy zbliżają się święta lub urodziny. Wielu rodziców jest przekonanych, że to jeden z niezbędnych elementów potrzebnych dziecku do edukacji, rozwoju, zapewnienia atrakcji. Mądro brzmiące hasła na zabawkach tylko ich w tym upewniają. A producenci prześcigają się liczbą melodyjek, które mają w każdej zabawie czegoś nowego nauczyć. I wielu się na to łapie. Efektem jest dziecięcy pokój wypchany po brzegi, droższymi i tańszymi zabawkami i wciąż regularne "mamo nudzi mi się".

Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Zabawki same w sobie nie są złe, ale ich nadmiar szkodzi

Katchryn Christi też należała do tego grona rodziców, a jej trójka dzieci zdążyła uzbierać całkiem pokaźną liczbę zabawek. Wszystko się zmieniło, gdy przeczytała pewną książkę, napisaną przez Michaeleen Doucleff pt. "Poluj, Zbieraj, Rodzicu: Czego starożytne kultury mogą nas nauczyć o zaginionej sztuce wychowywania szczęśliwych, pomocnych, małych ludzi". Wprowadziła w domu zmiany, a efektami postanowiła podzielić się w sieci. Pierwszym krokiem było pozbycie się 90% zabawek jej dzieci. Zrozumiała, że kiedyś zabawki uważane były za niezbędne, dopiero wraz z rozwojem na świecie zaczęły się pojawiać, dostęp do nich był coraz łatwiejszy, a w domach pojawiało się ich coraz więcej. Zabawki nie są złe, ale ich nadmiar może zaburzać rozwój dziecka, a nie w nim pomagać. Co się stało, gdy Katchryn wprowadziła zmiany? Dzieci nie przestały się nagle kłócić czy przekomarzać, ale stały się o wiele bardziej pomysłowe, kreatywne, chętne do pomocy i wspólnych rodzinnych działań. 

 

Pozwól się dziecku czasem ponudzić

Rodzice często robią wszystko, by nie słyszeć od dziecka "mamo, nie mam co robić", "mamo, nudzi mi się", dlatego spełniają prośby o zabawce wypatrzonej na sklepowej półce czy zauważonej w reklamie. Ale choćby zabawka była najdroższa i najbardziej wymarzona, nie sprawi, że dziecka ani razu nie dopadnie nuda. Wręcz przeciwnie, wielu dziecięcych naukowców podkreśla, że o ile umiar nie szkodzi - co dotyczy także zabawek, to warto pozwolić dziecku ponudzić się. To nuda wyzwala w dzieciach kreatywność, wpadają na ciekawe pomysły i rozwiązania, są głodne przygód. Żyjemy w czasach, gdy mamy wszystkiego pod dostatkiem. W pokojach dziecięcych niektóre zabawki się już nie mieszczą, może zbliżający się początek roku będzie dobrą okazją do przeanalizowania tej metody i zrobienia małych porządków. Podobno pierwszy raz lepiej robić je bez udziału dzieci. Sentyment i przywiązanie może wziąć górę na chęcią pozbycia się tego, co już przestało być interesujące. 

Dorastając w biedzie, zabawki nigdy nie były opcją. Ale mam przez to dziką wyobraźnię a mój świat jest bardzo kreatywny. Dziękuję za udostępnianie.
Też to zrobiliśmy, niesamowite.
Tak bardzo chcę to zrobić!!!!! Ale czuję się taka winna, że pozbywam się rzeczy, w które inni ludzie wkładają pieniądze dla moich dzieci.
Mniej znaczy więcej, a dzieci nie potrzebują zabawek do zabawy.
Oni w wieku 30 lat: pamiętasz, jak mama spakowała nasze rzeczy, a my musieliśmy bawić się kijkami? 
Wciąż można mieć zabawki i dziką wyobraźnię. Z dziećmi wychodzącymi na zewnątrz i przygodami itp.. to elektronika jest winna, do niej przyklejają się dzieci.
To jest takie prawdziwe!!! Wychowałam w ten sposób moją córkę. Zabawki są dziś przereklamowane

- jak widać w komentarzach, jedni potwierdzają skuteczność metody, inni bardzo chcieliby spróbować, a jeszcze inni nie widzą sensu w takich zachowaniu i podchodzą do takich działań bardzo sceptycznie.

Więcej o: