'Żadna matka nie zapłaciła za mleko dla niemowlęcia tyle co Bona'. Te młode matki musiały opuścić własne dzieci

W średniowieczu naturalnym uznawano wynajmowanie mamek, aby te karmiły nowonarodzone dzieci. Możni nie przejmowali się tym, że kobiety musiały zostawiać własne dzieci, aby wykarmić cudze.

Jedynym pokarmem dla dziecka mleko

Nie zastanawiamy się nad tym, ale nie zawsze produkty dla dzieci były na wyciągnięcie ręki. Niegdyś nie było choćby mleka modyfikowanego i jedynym sposobem na wykarmienie dziecka było mleko z piersi. Ale nie zawsze kobiety miały pokarm. Co wtedy robiono? Na dworach i wśród możnych rozwiązanie było jedno – wynajmowano mamkę, która karmiła dziecko nawet do drugiego roku życia.

Bycie mamką uchodziło za naprawdę dobre zajęcie. Przede wszystkim też dobrze płatne. Nikt nie przejmował się tym, że często odciągano kobiety w połogu od ich własnych dzieci. Transakcji zwykle dokonywali rodzice dziewczyn, które zostawały młodymi mamami.

Mamka Zygmunta Augusta

Bardzo ciekawa historia mamki Zygmunta Augusta została opisana w książce „Damy złotego wieku" Kamila Janickiego. Jego matka – królowa Bona Sfora – wypłacała dziewczynie, która opiekowała się chłopcem 240 florenów. Była to naprawdę spora sumka!

Nawet na najlepszych dworskich stanowiskach nie dało się wyciągnąć równie wysokiej pensji! Śmiało można powiedzieć, że w polskiej historii żadna matka nie zapłaciła za mleko dla niemowlęcia tyle co Bona

– podkreśla autor książki.

Zobacz wideo Przedwczesny poród, infekcja u matki, dziecko na OIOM-ie, a do tego COVID. Poruszająca historia w "Mamy czas"

Mamka Katarzyny de Valois

Równie ciekawą, co po prostu smutną historię opisuje Joanna Hickson w książce „Oblubienica z Azincourt". Porusza tam wątek mamki, która straciła własne dziecko. Dziewczyna miała zaledwie 15 lat. Jej malec zmarł podczas porodu, a ona będąc jeszcze w połogu została zaciągnięta na dwór królewski przez własną matkę.

Dziewczyna została odesłana do bawienia i karmienia małej Katarzyny de Valois, przyszłej królowej Anglii. Płakała cały czas.

Weźmiemy ją zatem na próbę. Pięć sous na tydzień, wikt i opierunek. W razie jakichkolwiek objawów febry czy gorączki natychmiast ją zwalniamy. — Zanim matka zdążyła odnieść się do przedstawionych przed chwilą warunków, kobieta zwróciła się bezpośrednio do mnie: — Powinnaś przestać pochlipywać, dziewczyno, bo twoje mleko wyschnie i na nic się nam już nie przydasz. Królowa powiła w porze seksty i księżniczkę trzeba jak najszybciej nakarmić. Zaraz kogoś po ciebie przyślę.
Nie czekając nawet na odpowiedź ani na jakiekolwiek potwierdzenie, że jej propozycja została przyjęta, Madame la Bonne wymaszerowała szybkim krokiem. Moja matka odprowadziła ją wzrokiem i potrząsnęła głową, ale wzmianka o pięciu sous tygodniowo padła na podatny grunt.

- czytamy w książce „Oblubienica z Azincourt".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.