Uwielbiana przez Polaków miała swoją mroczną stronę jako matka. "Od chorej psychicznie córki zupełnie się odwróciła, a wnuki prawie zupełnie ją nie interesowały"

Marię Konopnicką wszyscy znają przede wszystkim jako autorkę "Roty" oraz autorkę literatury dziecięcej. Niewiele osób wie, jak kontrowersyjną osobą była i jak traktowała swoje dzieci.

Matka tylko na pokaz

Maria Konopnicka była poczytną autorką literatury dziecięcej. Jej zbiory „Moja książeczka", „Wesołe chwile małych czytelników" czy „Szkolne przygody Pimpusia Sadełko" czytali swego czasu wszyscy. Baśń „O krasnoludkach i sierotce Marysi" czytamy dzieciom do dziś. Okazuje się jednak, że obraz Konopnickiej jako wspaniałej matki ukształtował właśnie odbiór jej literatury. W rzeczywistości było zupełnie inaczej.

Pozornie była wspaniałą matką, ucieleśnieniem przysłowiowej Matki Polki samotnie wychowującej gromadkę dzieci, ale kiedy tylko choć trochę się usamodzielniły, czym prędzej czmychnęła z Warszawy, by przez bez mała dwadzieścia lat wieść życie nomadki i podróżować po całej Europie. Z dziećmi utrzymywała kontakt, a nawet wspomagała je materialnie i zajmowała się ich sprawami, ale czyniła to bardziej z poczucia obowiązku niż z potrzeby serca. (…) Co gorsza, dzieliła swoje dzieci na lepsze i gorsze, od chorej psychicznie córki zupełnie się odwróciła, a wnuki prawie zupełnie ją nie interesowały

- pisze Iwona Kienzler w książce „Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica".

Kochała tylko syna

Najwięcej uwagi Konopnicka poświęciła synowi Tadeuszowi. Ale dzieci miała więcej. „Lubiła" jeszcze Jana i najstarszą z córek Zofię. Syna Stanisława, córki Heleną i Laurę ledwo tolerowała. Miała przez nich jedynie zmartwienia i nie wpisywali się oni w obraz jej życia. Robiła jednak wszystko na pokaz. Więc w listach kreowała się na stroskaną matkę.

Zobacz wideo "Zachłysnęliśmy się amerykańskimi rozwiązaniami". Ewa Chodakowska o przyczynach otyłości wśród polskich dzieci

W liście do Elizy Orzeszkowej Konopnicka pisała:

Stronnictwem, do którego należę duszą i ciałem, są dzieci moje. Poza nimi istnieje dla mnie tylko świat myśli i pracy.

Utrzymywała dzieci, dużo pracowała. Jednak potrafiła się od nich odciąć, gdy te nie spełniały jej oczekiwań. Tak było z Heleną, która zapadła na chorobę psychiczną. Po jej nieudanej próbie samobójczej tak pisała w liście do męża:

(…) zrobić niesłychany skandal dla całej rodziny (…) i przy tem wszystkiem nie narazić ani na włos swego cennego zdrowia. Gdyby była choć trzy zapałki zeskrobała i połknęła – ale nic. Byłoby to śmieszne, prawda, w takim razie, ale tak – jest do ostateczności podłe.

Więcej o Marii Konopnickiej: 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.