Urodziła córeczkę i godzinę później usłyszała druzgocącą diagnozę. Zmarła kilka miesięcy po porodzie

Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży, radość z oczekiwań na dziecko, nie trwała zbyt długo. Okazało się, że ma raka i musi natychmiast podjąć leczenie. Niestety, pomimo usilnych prób lekarzy i wielu niekonwencjonalnych metod przegrała walkę, pozostawiając swoją małą córeczkę.

Karyn Love to mama, która dla swojego dziecka podjęła jedną z największych walk. Niestety przegrała. Zmarła w dzień porodu, pozostawiając na świecie swoją małą córeczkę. O tym, że jest chora, usłyszała, będąc w ciąży.

Zobacz wideo "Nasz nowy dom". Dowbor odwiedziła bohaterów starych odcinków. Wzruszające

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Urodziła córeczkę i usłyszała diagnozę. Podjęła walkę

Karyn Love nie mogła doczekać się narodzin swojego pierwszego dziecka. Jednak w ciąży zaczęła odczuwać ogromny ból pleców, co postanowiła skonsultować z lekarzem. Okazało się, że jej stan jest bardzo poważny i będzie musiała zostać poddana cesarskiemu cięciu, aby urodzić dziecko i rozpocząć leczenie. Poród nastąpił w 30 tygodniu ciąży, a zaledwie godzinę po wydaniu dziecka na świat, kobieta usłyszała druzgocącą diagnozę. Lekarze powiedzieli jej, że ma raka piersi w czwartym, bardzo zaawansowanym stadium, z przerzutami na wątrobę, kości i nerw wzroku. Dawano jej zaledwie trzy tygodnie życia. Ona się jednak nie poddała. Walczyła dla siebie i dziecka. Niestety po roku zmagań - przegrała bitwę. Zmarła.

Jej śmierć została ogłoszona na jej koncie na Instagramie dwa dni temu.

Karyn Louise Love. 1983-2022. Uśmiechnij się dla mnie, jestem wolna. Dziękuję za całą Twoją miłość i życzliwość podczas mojej podróży

- napisano w poście.

 

Drugi post dodano dwie godziny później. Informował o tym, że kobieta przegrała walkę z rakiem i zmarła 12 grudnia, a jej ceremonia pogrzebowa ma się odbyć a najbliższą niedzielę na przedmieściach Brisbane w Brookfield. Żałobnicy, którzy chcą towarzyszyć Karyn w jej ostatniej drodze, proszeni są o to, aby ubrać się na biało.

Kiedy u Karyn w maju 2021 roku zdiagnozowano raka, powiedziano jej też, że nigdy nie opuści szpitala. Jednak ona była tak bardzo zdeterminowana, aby wyzdrowieć i rozpoczęła wyczerpujący reżim leczenia raka, który obejmował różne terapie. Stosowała również leki uzupełniające, leczenie holistyczne, medytację i organiczną, alkaliczną dietę

 - czytamy na portalu honey.nine.com.au.

 

Kobieta, bojąc się o przyszłość swojej córeczki, zebrała również fundusze na jej dalsze życie. Założyła fundację. W maju tego roku świętowała pierwsze urodziny swojej córeczki. Jak się okazało jej pierwsze i zarazem ostatnie.

Dziękuję wszystkim ludziom, którzy przekazali darowiznę, modlitwy i miłe słowa, które otrzymałam i wolontariuszy, którzy pojawili się dla mnie w moich najciemniejszych czasach. Miłość była moją tajną bronią. Miłość, którą mam dla mojej córki. Miłość, którą mam do mojego własnego życia. Miłość, którą wspólnota wlała w nasze życie. Miłość, którą mam do mojego raka. Wiem, że to dziwne kochać coś takiego jak 'rak', ponieważ ludzie zwykle walczą z rakiem. Wierzę, że to, z czym walczysz, będzie walczyć z tobą z powrotem i wybierając miłość do swojego wroga, pozwala ci się poddać i uzdrowić

- napisała w poście na Instagramie.

Jedno z jej ostatnich nagrań pokazuje zmęczoną kobietę, która przytula na lotnisku swoją małą córeczkę. Karyn wróciła wtedy z leczenia z Niemiec. Niestety 10 dni później zmarła.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.