Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Świadczenia rodzinne to spory zastrzyk finansowy oferowany przez państwo. Jednak aby móc ubiegać się o większość z nich należy wychować co najmniej dwoje dzieci. Wiele rodzin spełnia te wymogi i stara się o dodatkowe pieniądze. Niekiedy zdarza się tak, że matki decydują się nie podejmować pracy, tłumacząc, że zatrudniając opiekunkę do dzieci, pozbędą się wszystkich pieniędzy, które zarobią. Jedna z naszych czytelniczek opisuje pod postem na profilu facebook'owym eDziecko.pl. sytuację, w której jej sąsiadka utrzymuje się z pieniędzy państwowych.
Znam osobiście podobny przypadek. Sąsiadka ma dwójkę dzieci i jest po rozwodzie. Ma nowego partnera, który jeździ na tirach. Nie licząc jego dochodów, to ona sama ma z dodatkowych świadczeń: dwa razy 500 złotych z alimentów, dwa razy 500 złotych z 500 plus, trzy razy 300 na jedzenie z opieki społecznej i do tego 800 złotych dodatku mieszkaniowego
- wylicza czytelniczka i dodaje, że to nie wszystko, z czego korzysta matka dwójki dzieci. Może ona liczyć również na dodatki celowe, zasiłki rodzinne, a także dopłatę do ogrzewania. To wszystko daje pokaźną końcową sumę. Kobieta co miesiąc dzięki świadczeniom zyskuje prawie 5 tysięcy złotych.
Oprócz tego dodatki celowe i zasiłki rodzinne. Ma także opłacany prąd, bo to jej sposób ogrzewania. Razem wszystkiego ma pomiędzy 4 tysiące złotych, a 5 tysięcy złotych. Twierdzi, że nie opłaca się jej iść do pracy, bo to, co zarobi, wyda na nianię i zostanie jej mniej, niż ma teraz, a do tego będzie musiała pracować
- dodaje.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podejmuje działania na rzecz młodych małżeństw oraz rodzin. Jednym z nich są dodatkowe świadczenia rodzinne:
Choć w teorii politycy oferują wiele, to te programy w rzeczywistości nie działają tak, jak powinny. Chociażby samo 500 plus miało zwiększyć dzietność w Polsce, a niestety tak się nie stało. Rodzice sugerują jednak, że gdyby nie dodatkowe pieniądze, to nie byliby w stanie wyżywić swoich rodzin.