Mama pokazała, jak wygląda leczenie dziecka z wirusem RSV. "Serce mi pęka, gdy muszę to robić synowi"

Jak wygląda leczenie dziecka z wirusem RSV? Mama pokazała przebieg terapii - "Serce mi pęka, gdy muszę to robić synowi".

Więcej ciekawych artykułów o dzieciach i dla dzieci znajdziecie na naszej stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Kiedy zacząć bawić się z dzieckiem? Znacznie wcześniej niż mogłoby się wydawać

Przypadków zakażenia wirusem RSV u dzieci jest ostatnio coraz więcej. Pojawiają się też nieliczne przypadki śmiertelne. Na szczęście większość chorych ma lekkie lub średnie objawy, jak katar czy kaszel. Leczenie nie jest może skomplikowane, ale dla maluchów dość nieprzyjemne. Jedna mama pokazała, co musi robi maluchowi choremu z powodu wirusa RSV.

Tak leczy się dzieci zakażone RSV. Mama pokazała co musi robić

Internautka Chantel Schinder opublikowała jakiś czas temu na Facebooku filmik, na którym pokazała, co każdego dnia musiała robi swojemu choremu dziecku. Maluch był zakażony wirusem RSV, który zbiera ostatnio spore żniwo wśród dzieci. Na nagraniu mama używa ustnego aspiratora do nosa, aby ułatwić choremu niemowlakowi oddychanie. Kobieta za pomocą urządzenia zasysała wydzielinę z noska malucha, co dla niego było bardzo nieprzyjemne. W efekcie dziecko płakało i wyrywało się matce.  Jak sama mówi, "serce jej pęka, gdy musi to robić synkowi". 

Mama pokazała, co musi robić choremu dziecku. Ostrzega innych rodziców

Młoda mama pokazała nieprzyjemny zabieg u dziecka zakażonego wirusem RSV, aby uczulić innych rodziców na chorobę. Nagranie zostało obejrzane ponad dwa miliony razy i zebrało już prawie 23 tysiące polubień oraz prawie tysiąc komentarzy. Internauci zwrócili uwagę, że reakcja na aspirator do nosa jest inna u każdego dziecka - jeden maluch będzie się bardzo męczył (tak jak synek autorki nagrania), a inne dziecko przejdzie zabieg całkiem lekko. Nie można więc generalizować. Warto jednak uważać na zdrowie malucha, aby nie musieć tego robić i oszczędzić mu ewentualnych nieprzyjemnych wrażeń.

Więcej o:
Copyright © Agora SA