Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Nicole: Przez przypadek! (śmiech). Po studiach szukałam pracy w Polsce, Hiszpanii lub Anglii. Najlepszą ofertę dostałam właśnie z Anglii, gdzie od kilku miesięcy przebywał już Piotrek - mój chłopak, a obecnie mąż. Trzy dni po obronie pracy licencjackiej wyjechałam na kontrakt do Bath. Po trzech miesiącach ostatecznie przenieśliśmy się pod Londyn. Miało być na kilka miesięcy, a minęło ponad osiem lat.
Tak. Dziś ma już osiem miesięcy, a my pytamy: kiedy to zleciało? (śmiech)
Tak. Jedyne co zrobiliśmy w Polsce, to pierwsze badanie USG.
W UK ciężarna widzi się z lekarzem dopiero w 11. tygodniu ciąży. A my chcieliśmy wcześniej sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. W Anglii panuje większy luz w opiece medycznej nad ciężarną, nie ściąga się jej co chwilę na jakieś badania...
To trudne pytanie, zależy czy ktoś woli każdego miesiąca się upewniać, że wszystko jest dobrze, czy ma więcej luzu i nie martwi się na zapas. Z jednej strony mi to odpowiadało, bo każde badanie USG było dla mnie bardzo stresujące i, mimo że ciążę miałam idealną, to i tak na każde badanie jechałam z duszą na ramieniu. Z drugiej strony brakowało mi wsparcia od strony medycznej na początku, a wiadomo - wtedy pojawia się wiele pytań, wątpliwości - co można robić, na co trzeba uważać itp. Pamiętam taką sytuację: około szóstego tygodnia ciąży, gdy szłam na jogę, w pewnym momencie poczułam wielki ból w podbrzuszu. Ledwo doszłam z powrotem do domu, byłam przerażona. Zadzwoniłam do lekarki i ze łzami w oczach wyjaśniłam, co się dzieje, a ona ze stoickim spokojem powiedziała, że to normalne. Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej się wkurzyłam. Dlaczego na początku ciąży nie miałam ani jednego spotkania z położną, która mogłaby mi wyjaśnić, czego się mogę spodziewać?
Oczywiście! Był piękny! (śmiech). Zawsze, gdy tak mówię, to ludzie myślą, że nic mnie nie bolało. Otóż - bolało (śmiech). Przez pierwsze pięć godzin relaksowałam się ze znajomą w parku i próbowałam zapanować nad oddechem. Kiedy już jednak nie mogłam powiedzieć słowa podczas skurczów, wiedziałam, że czas na porodówkę. Chciałam rodzić w centrum porodowym przy szpitalu, bo tam były bardziej domowe warunki i możliwość porodu w wodzie. Tam jednak odpadała możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego i dostałam coś w rodzaju morfiny. Z perspektywy czasu wiem, że zdecydowane za wcześnie to wzięłam, bo na etapie parcia błagałam o jeszcze jakieś znieczulenie.
Nie. Dotąd zastanawiam się, skąd mi przyszedł taki pomysł do głowy, bo ja nawet fanką basenu nie jestem (śmiech). Tak szybko, jak weszłam do wody, tak z niej wyszłam. Koniec końców urodziłam w najgorszej pozycji, bo leżąc na plecach! Poród nie był łatwy, ale pozytywne nastawienie wszystkich wokół zdziałało cuda. Mieliśmy złote położne, każdemu życzę takiej ekipy, bo to naprawdę ułatwia sprawę, szczególnie jak rodzi się siłami natury bez znieczulenia. Pamiętam, jak już opadałam z sił, mój mąż się przeżegnał. Gdy to zobaczyłam, dostałam jakiejś nowej partii adrenaliny i siły do dalszego działania. Dla mężczyzny to musi być bardzo trudne, że nie może odciążyć partnerki. Piotrek nie mógł uwierzyć, że taki prawdziwy moment martwienia i miłości jednoczenie może dodać przysłowiowych skrzydeł. Pamiętam też jak chwilę po narodzinach Chiary przepraszałam, że tak bardzo krzyczałam, że chyba słyszeli mnie w Warszawie! Jedna z położnych mnie pocieszyła, bo powiedziała, że gdy sama rodziła, zrobiła więcej hałasu. Czy to prawda? Nie wiem, ale pomogło! (śmiech). Kiedy dostałam córeczkę w ramiona, wspomnienie o bólu, krzykach i momentalnie zniknęło.
Szczerze, czy lukrować? (śmiech)
Jeśli jest się pracującą kobietą, w miarę dobrze zarabiającą, a do tego mężatką, to na niewielkie. Urlop macierzyński może trwać rok, ale tylko 39 tygodni jest płatnych. Z tego, co pamiętam, to przez pierwsze sześć tygodni dostaje się 80 procent wynagrodzenia, a później około 800 zł na tydzień. A uwierz mi, że za ok. 3,2 tys. zł nie da się tu wyżyć, nie naruszając oszczędności. Szczególnie pod Londynem, gdzie sam koszt wynajęcia mieszkania nie schodzi poniżej 5,4 tys. zł miesięcznie. Świeżo upieczone matki dostają też tzw. child benefit, ale to tylko około 430 zł miesięcznie, więc nie można poszaleć. Myślę, że pod tym względem w Polsce kobiety mają dużo lepszą sytuację. Dodam też, że ciężarne kobiety nie mogą pójść na zwolnienie, które trwa dłużej niż cztery tygodnie, bo 4 tygodnie, bo automatycznie rozpocznie się urlop macierzyński, dlatego wiele kobiet pracuje aż do samego końca.
Aktualnie 80 procent mojego czasu to opieka nad maluszkiem, a 20 procent to praca. Przed pójściem na urlop macierzyński pracowałam dla brytyjskiej firmy zajmującej się finansami, prowadziłam własną agencję social media i wraz z mężem zaczęliśmy nagrywać podcast. Aktualnie pracuję po nocach, dosłownie - jak mała zaśnie, siadam do komputera i albo zajmuję się klientami agencji, albo pracuję nad rozwojem naszego projektu podcastowego.
Nazywa się 2bezlukru i na razie powstały dwa sezony. Z potrzeby.
Gdy zaszłam w ciążę, słuchałam wszystkich podcastów związanych z tym tematem. I po polsku, i angielsku. Nie znalazłam jednak takiego, w którym znalazłabym odpowiedzi na wszystkie pytania, które kłębiły się w mojej głowie. Słuchałam o tym, co w ciąży należy robić, a czego unikać, ale niewiele o emocjach, które są w moim życiu bardzo ważne. Stwierdziliśmy z Piotrkiem, że spróbujemy nagrać kilka odcinków i zobaczymy czy w ogóle ktokolwiek będzie tego słuchał. Zawsze wspominamy w naszych nagraniach, że ten podcast powstał też w ramach takiej pamiątki dla nas, ponieważ była to nasza pierwsza ciąża i wiemy, że za jakiś czas nie będziemy pamiętać, jakie mieliśmy odczucia. W przyszłości nasza córka, jeżeli będzie chciała, będzie mogła odsłuchać, jak to było jak mamusia i tatuś byli w ciąży... Zależało nam, aby odcinki były "surowe", czyli jak najmniej obrobione. Bez pokazywania ciąży i macierzyństwa usłanych różami, bez wyrysowanych instagramowych kadrów - totalna szczerość bez tematów tabu. Stąd też nazwa: 2bezlukru. Dopiero po jakimś czasie odkryłam statystyki, które pokazują liczbę odsłuchań. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia. I tak jesteśmy tutaj, prawie 10 tysięcy odsłuchań, duże marzenia i plany na przyszły rok. Zapraszam, bo będziemy poruszać dużo fajnych tematów.