Katechetka nie poszła do pracy, by nieść krzyż na procesji. ZUS odkrył, co robiła nauczycielka podczas L4

Katechetka poszła na procesję drogi krzyżowej podczas zwolnienia lekarskiego. Gdy ZUS się o tym dowiedział, odebrał jej zasiłek. Wówczas nauczycielka odwołała się od tej decyzji, a Sąd Rejonowy w Toruniu przyznał jej rację.

Do sytuacji doszło 8 kwietnia tego roku. Wówczas katechetka spod Torunia poszła na procesję drogi krzyżowej. Najpierw wraz z wiernym niosła krzyż, a następnie przygotowywała palmy wielkanocne na warsztatach Koła Gospodyń. W tym czasie nie prowadziła lekcji w szkole, gdyż wystawiono jej zwolnienie lekarskie na okres d 30 marca do 29 kwietnia z powodu problemów z kręgosłupem.

Katechetka nie poszła do pracy, by nieść krzyż na procesji

Więcej artykułów dotyczących edukacji przeczytasz na stronie Gazeta.pl.

Zobacz wideo Kiedy dziecko się zakrztusi. Przede wszystkim nie panikować. Działać! Wybierz serwis

Jak opisała "Gazeta Pomorska" kobieta miała jednak pecha, gdyż ktoś sfotografował ją podczas procesji i poinformowała o zdarzeniu szkołę, w której pracowała. Jako, że nauczycielka była na L4, dyrekcja placówki poinformowała o zdarzeniu Zakład Ubezpieczeń Zdrowotnych.

ZUS wszczął postępowanie i ostatecznie odebrał katechetce prawo do zasiłku za ten dzień, chociaż lekarz prowadzący wystawił kobiecie zaświadczenie zgodnie z którym niesie krzyża miało jedynie "charakter symboliczny" i nie mogło przyczynić się do "przeciążenia kręgosłupa". Innego zdania był jednak lekarz z ZUS-u, którego zdaniem udział w procesji mógł negatywnie wpłynąć na zdrowie kobiety oraz okres jej niezdolności do pracy.

Katechetka postanowiła odwołać się od tej decyzji, a sprawa trafiła do sądu w Toruniu. Ten opowiedział się po stronie kobiety.

Już sama analiza zdjęć, dokonania przez pryzmat logiki i zasad doświadczenia życiowego, prowadzi do wniosku, że czynności ubezpieczonej miały charakter symboliczny i nie mogły przyczynić się do pogorszenia stanu zdrowia. Ubezpieczona wskazała, że krzyż był lekki, jedynie go podtrzymywała z innymi osobami, a odległości między trzema stacjami drogi krzyżowej, które pokonała, były krótkie

- mówiła sędzia prowadząca cytowana "Gazetę Pomorską".

Stwierdzono, że na pierwszy rzut oka widać, że krzyż nie mógł ważyć  wiele i miał znaczenie jedynie symboliczne, a żadna z osób widocznych na zdjęciach nie uginała się fizycznie pod jego ciężarem. Sędzia zaznaczyła, że spotkania religijne, podobnie jak te w gronie rodzinnym, mogą pozytywnie wpływać na proces leczenia. 

Nie ma różnicy terapeutycznej pomiędzy spotkaniem w gronie rodzinnym a spotkaniem w gronie towarzyskim (KGW) czy wspólnoty religijnej. Zwłaszcza dla osoby, dla której obrzędy religijne są istotne, tak jak ma to miejsce w przypadku ubezpieczonej

- mówiła.

Podsumowując, sąd uznał, że katechetka nie wykorzystała zwolnienia w celach innych niz leczenie, a udział w praktykach religijnych nie oznacza zaniedbania w leczeniu. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.