Jesienno-zimowe miesiące oznaczają dla lekarzy pełne ręce roboty. Sezon choroby zbiera żniwo, a prawdziwym zagrożeniem jest jak się okazuje wirus RSV. Za jego sprawą przychodnie są przepełnione, a i też ogromna liczba małych pacjentów wymaga poważniejszej, szpitalnej interwencji.
Więcej wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl >>>
O sprawie poinformowała Alicja Jaczewska, pediatrka, którą wiele osób zna z wpisów na blogu Mamy Ginekolog i jej działalności edukacyjnej na Instagramie. To właśnie tam udostępniła zdjęcie swojej listy pacjentów ze szpitalnego oddziału ratunkowego Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którego jest rezydentką.
Tak źle jeszcze nie było. Od południ liczba pacjentów czekających TYLKO do mnie nie schodziła poniżej 20. Czas oczekiwania obecnie sześć godzin od triażu. W całym szpitalu korytarze zajęte, brak łóżek w magazynie, wydzwanianie po szpitalach powiatowych, żeby umieścić gdzieś pacjentów, wymagających hospitalizacji. Zatrzęsienie RSV - napisała lekarka na stories.
Lekarka pokazała listę pacjentów Screen z Instagram.com/ali_jacz/
Co jest wirus RSV
Wirus RSV jest jedną z głównych przyczyn infekcji dróg oddechowych u dzieci. Zakażenie nim jest powszechne. Szacuje się, że nawet 95 proc. maluchów do drugiego roku życia miało z nim kontakt. Najbardziej niebezpieczny jest dla wcześniaków, w grupie których RSV jest główną przyczyną zgonów.
Wirus RSV jest bardzo zaraźliwy i co gorsza, chory długo nim zaraża (nawet cztery tygodnie). Objawy zakażeniem RSV są bardzo różne. Zwykle są to znane wszystkim rodzicom symptomy infekcji górnych dróg oddechowych. Należą do nich kaszel, katar i podwyższona temperatura. Częstym powikłaniem zakażenia wirusem RSV jest zapalenie ucha środkowego, zapalenie krtani i tchawicy, zatok, oskrzeli i płuc (z bezdechem).
Więcej o diagnostyce i leczeniu wirusa RSV przeczytasz w naszym artykule:
