Więcej wiadomości ze szkół przeczytasz na Gazeta.pl.
Nagranie, które pojawiło się na profilu portalu Tyla, bije rekordy popularności. Wszystko za sprawą nauczycielki, która przyniosła do szkoły akcesoria fryzjerskie i przed rozpoczęciem lekcji, zaprosiła uczennice do pokoju nauczycielskiego. To właśnie tam postanowiła zadbać o fryzury dziewczynek i odciążyć rodziców, którzy w porannym pośpiechu wysyłają dzieci do szkoły.
Byłabym przeszczęśliwa, gdyby taka inicjatywa pojawiła się w szkole mojej córki. Nie potrafię czesać małych dziewczynek. Mam artretyzm i fryzury, które nam wychodzą to prawdziwa porażka
- czytamy w komentarzach.
Na filmiku widzimy, jak kobieta czesze każdą z dziewczynek. Warkocze, kucyki i inne fryzury wywołują uśmiech na twarzach uczennic.
Uwielbiają, jak czeszę im włosy. Zawsze dbam o to, żeby miały zrobione fryzury
- napisała. Niektóre z dziewcząt przynoszą do szkoły ozdoby i gumki kupione przez rodziców. Nauczycielka zadbała o to, żeby nie zabrakło im kolorowych spinek.
Ludzie pytają, dlaczego uwielbiam swoją pracę. To właśnie jest powód
- dodała, pokazując moment, jak jedna z uczennic biegnie się przytulić. W komentarzach widać nie tylko słowa uznania, ale również podziękowania od mam.
Pomagasz wielu kobietom. Sama mam dzieci i wiem, jak szalone potrafią być poranki
Jestem samotną matką i wzrusza mnie to nagranie. Czasem po prostu nie ma czasu, żeby robić niektóre rzeczy, szczególnie jeśli ma się więcej niż jedno dziecko. Bardzo cieszy mnie to, że są nauczyciele, którzy bardziej troszczą się o dzieci niż oceniają ich rodziców
- czytamy. Nie zabrakło jednak słów krytyki.
Jacy rodzice wysyłają dzieci do szkoły bez wcześniejszego uczesania? Niewiarygodne. Ludzie powinni się wstydzić
Wspaniałe, że to robi, ale używanie jednego grzebienia do czesania wszystkich dzieci może spowodować przenoszenie się wszy
To miły gest, ale myślę, że nauczyciele mają wystarczająco dużo na głowie i nie powinni wykonywać pracy rodziców. Co będą robić dalej... Gotować obiad, pomagać w odrabianiu lekcji i kłaść dzieci do łóżka? Czy rodzice jeszcze coś robią, czy po prostu pozwalają skrajnie źle opłacanym nauczycielom wychowywać ich dzieci?
- czytamy.