Weronika Marczuk jest tęczową mamą. Straciła bliźniaki przez błąd medyczny

Weronika Marczuk jest szczęśliwą matką, jednak jej droga do rodzicielstwa okupiona była wieloma wyrzeczeniami i cierpieniami. Producentka filmowa w przeszłości straciła ciążę bliźniaczą. - Nie mieliśmy na to wpływu. Urodziłam przedwcześnie, zabrakło tylko trzech, czterech tygodni, by nasze bliźniaki mogły przeżyć - wspomina Marczuk.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>

Zobacz wideo Agnieszka Kaczorowska o swoim życiu, kiedy została matką. "Bardzo się zmieniłam pod wpływem macierzyństwa"

Weronika Marczuk o traumatycznych chwilach: Nagle jednego dnia wszystko się skończyło

Weronika Marczuk ponad dwa lata temu powitała na świecie swoje pierwsze dziecko. Zanim urodziła córeczkę Annę, straciła bliźniaczą ciążę. Na szczęście kolejny poród odbył się bez większych komplikacji. Jakiś czas temu w rozmowie z "Vivą!" udzieliła intymnego wywiadu, w którym opowiedziała o poruszających wydarzeniach z przeszłości. Producentka nie miała właściwie problemu z zajściem w ciążę, ale z jej utrzymaniem.

Nie mieliśmy na to wpływu. Urodziłam przedwcześnie, zabrakło tylko trzech, czterech tygodni, by nasze bliźniaki mogły przeżyć. Wszystko było dobrze, cudownie się rozwijały, miały swoje imiona. Nic nie wskazywało na problemy. Nagle jednego dnia wszystko się skończyło

- przyznała i dodała, że był to zwyczajny błąd medyczny, a dokładniej skrócona szyjka macicy

Nie chcę się wdawać w rozważania fizjologiczne. Wszystkie aspekty tak tej, jak i podobnych sytuacji dokładnie przedstawiam w książce, bo takie rzeczy, jak się okazuje, lepiej wiedzieć samemu. Teraz, więc kiedy przy ciąży z Anią sytuacja się powtórzyła, założono mi szew, dzięki czemu byłam w stanie szczęśliwie donosić tę ciążę. Mam gęsią skórkę. To jest smutne, bo właściwie to ja ją uratowałam. Pomna tragedii niemal zmusiłam lekarzy do sprawdzenia, czy wszystko jest w porządku. To był dokładnie ten sam okres ciąży! Planowo miałam mieć badania za ponad tydzień. Zatem miałam czekać, ale ja się uparłam.

Tęczowe dziecko daje promyk nadziei

Weronika Marczuk jest mamą tęczowego dziecka. To pociecha, które przyszła na świat po stracie - po poronieniu, urodzeniu martwego dziecka lub dziecka, które zmarło po porodzie. Skąd ta nazwa? Określenie jest swoistym nawiązaniem do tęczy, która pojawia się zwykle po ulewie, czy burzy i zwiastuje poprawę pogody. W tym przypadku tęcza symbolizuje spokój i szczęście, które odczuwają rodzice. Pojęcie niesie ze sobą duży ładunek emocji. Z jednej strony przyszli rodzice cieszą się z nowo narodzonego dziecka, a z drugiej strony mają w pamięci przykre chwile związane z utratą poprzedniej ciąży. Tęczowe dziecko daje promyk nadziei.

"Mam świadomość, że jak moja córka będzie wychodziła za mąż, będę miała 70 albo 80 lat"

Weronika Marczuk jakiś czas temu w rozmowie z "Co za tydzień" podzieliła się refleksjami dotyczącymi późnego macierzyństwa. Podkreśla, że późne macierzyństwo sprawiło, że czuje się młodsza. 

Nieważne, ile masz lat. Nie zaglądam sobie codziennie w dowód. Jesteś młodą mamą, to zasuwasz. Nasi znajomi są młodsi o 20 czy 30 lat, ale my z nimi jesteśmy w tym razem. Niczym się nie różnimy

- wyznała Marczuk i dodała, że ma pewne obawy dotyczące późnego macierzyństwa, jednak jest w pełni świadoma, że to jej problemy, a nie córki. Aktorka tłumaczy, że do wszystkiego trzeba dojrzeć:

Mam świadomość, że jak moja córka będzie wychodziła za mąż, będę miała 70 albo 80 lat, albo w ogóle tego nie doczekam. To jest mój problem. Nie mojego dziecka. Nie chcę, żeby moja córka odczuwała to w kategorii problemu. Wiem, że się zorientuje w pewnym wieku, że jest różnica, ale ten temat przerobiłam jeszcze przed zajściem w ciążę. Nie martwię się o siebie. Dorosłość polega też na tym, że trzeba się pogodzić z pewnymi rzeczami - z przemijaniem, ze śmiercią.

Kobieta wyznała, że choć córka ma dopiero dwa lata, to chciałaby odpowiednio zabezpieczyć ją finansowo. Producentka sugeruje, że Ania nie będzie mogła cieszyć się z towarzystwa matki tak długo, jak inne dzieci.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.