Lekarze celowo zarażali noworodki bakterią. Postanowili przetestować jedną tezę

Szczepienia to odwieczny temat, który budzi wiele kontrowersji. Czy taka ingerencja w organizm człowieka jest skuteczna? W jednym z amerykańskich szpitali lekarze celowo zarażali noworodki bakterią, aby dzięki temu walczyć z innym, śmiercionośnym wirusem. Tym sposobem testowali jedną ze swoich tez.

Przed laty, walka z bakteriami i wirusami wśród pacjentów szpitala jawiła się jako ciężka, syzyfowa praca. Swoje krwawe żniwa śmierć zbierała najczęściej na oddziałach noworodkowych, gdzie brak sterylnych warunków i kontakt z bakteriami był sporym problemem. Wojnę niebezpiecznym drobnoustrojom wypowiedzieli wtedy dwaj lekarze, którzy znaleźli bardzo nietypowy sposób na pozbycie się gronkowca.

Zobacz wideo Prof. Pyrć wyjaśnia, dlaczego tak istotne jest szczepienie w walce z pandemią

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Lekarze celowo zarażali noworodków. Powód? Walka z niebezpiecznymi bakteriami

Ponad pół wieku temu, gronkowiec na oddziałach noworodkowych wielu szpitali, zbierał krwawe żniwa. Chodzi tu przede wszystkim o bakterię gronkowca złocistego, który szczególnie odporny był na leczenie chorego penicyliną. U małych dzieci, które nie posiadały odporności - zadomawiał się szczególnie łatwo i powodował zatrucie pokarmowe, ropnie, czyraki, zapalenie żył, szpiku i kości czy zespół wstrząsu toksycznego.

Szpital Weill Cornell w Nowym Jorku nie był pod tym względem wyjątkiem. Kwestię tę badali wówczas pracujący tam Heinz Eichenwald i Henry Shinefield – doświadczony pediatra i młody adiunkt. Mężczyźni doglądali nie tylko chorych dzieci. Przede wszystkim przyjrzeli się uważniej szpitalnemu personelowi. (…) Jak się szybko okazało – liczba zachorowań w Weill Cornell rosła, gdy w pracy pojawiała się jedna, konkretna pielęgniarka. I to niemal na każdym oddziale, który odwiedziła. Testy potwierdziły, że kobieta jest nosicielką gronkowca

- czytamy na portalu ciekawostkihistoryczne.pl.

Kobieta, jako nosicielka bakterii, została zwolniona z pracy, jednak nie pomogło to w zakończeniu fali zakażeń. Lekarze szukali długofalowych rozwiązań, które pomogły zakończyć problem. Okazało się, że przydatne w tym będą dzieci, nieco starsze od tych, które właśnie przyszły na świat.

Szkodliwą odmianę gronkowca złocistego odkryto u jednej czwartej dzieci, zarażonych przez nosicielkę w pierwszej dobie życia. Natomiast niemowlęta starsze o zaledwie 24 godziny wydawały się całkowicie odporne – w ich grupie nie doszło do żadnego zakażenia

 - podaje portal ciekawostkihistoryczne.pl.

Co się okazało? Dzieci, u których nie doszło do rozwoju choroby, mają w swoich organizmach także jedną z bakterii gronkowca, która nie powoduje żadnych szkód. Toteż postanowiono wszystkie noworodki zarazić "bezpiecznym szczepem bakterii", aby uchronić je przed poważniejszymi skutkami i znacznie niebezpieczniejszym gronkowcem złocistym.

Zatem Heinz Eichenwald i Henry Shinefield, przystąpili do działania. Ich teoria okazała się skuteczna i była testowana w większości szpitali. Jednak do czasu.

Eksperymenty zakończyły się w tragiczny sposób. Choć wykorzystywano w nich szczep bakterii, który nie mógł samoczynnie przeniknąć do krwiobiegu, sprawa wygląda całkiem inaczej w przypadku przerwania ciągłości skóry. Jedno dziecko prawdopodobnie przypadkowo zostało zakażone przez drobną rankę. Niestety,  wkrótce zachorowało i zmarło. A sam eksperyment został zakończony

 - czytamy na portalu ciekawostkihistoryczne.pl.

Więcej o: