Kim są rodzice pępków? Otoczenie ich nie znosi, podobnie jak ich dzieci

Kim są rodzice pępków? Za tym tajemniczym terminem kryje się pewna prawda, którą powinni poznać wszyscy rodzice. Pomiędzy nadopiekuńczością a zdrową relacją ze swoim dzieckiem istnieje cienka czerwona linia, którą łatwo przekroczyć. Toteż lepiej się mieć na baczności, ponieważ takich dzieci, a szczególnie ich rodziców nikt nie lubi.

Jesteś rodzicem? Jakim? Kochającym? Wspierającym? A może takim, który wyciera smarki z nosa i klaszcze za każdym razem, kiedy dziecko posprząta po sobie zabawki? Granica pomiędzy zdrową relacją z dzieckiem, a bycie nadopiekuńczym rodzicem jest bardzo cienka. Równie łatwo jest stać się rodzicem pępka.

Zobacz wideo Dziecko dostaje pieniądze na komunię. Adwokat: Rodzic nie może ich zabrać

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kim są rodzice pępków?

Wyjaśnijmy jedno. Nie ma takiego terminu jak "być rodzicem pępka". To umowna nazwa, która pozwala lepiej scharakteryzować problem. Otóż pomiędzy miłością do dziecka i dbaniem o jego prawidłowy rozwój a nadopiekuńczością i przesadną kontrolą jest cienka granica, którą łatwo przekroczyć. Wrócić można, ale często jest to bardzo trudne, a w niektórych przypadkach nawet niemożliwe. I to wtedy właśnie my - rodzice stajemy się winowajcami. Spod naszych skrzydeł wychodzą "pęki świata" - dzieci, które wszystko mogą i wszystko im wolno, dostają to, czego chcą. Zaczyna się to już w pierwszych okresach życia malucha, kiedy matka rezygnuje z siebie - oddając wszystko dziecku. Zapomina o sobie i trzyma malucha pod kloszem, bo uważa, że tylko tam będzie mu dobrze.

Potem jest jeszcze gorzej, bo taki Piotruś, czy Antoś, a także Kasia, czy Marysia - nie potrafią sobie same poradzić. Idą do przedszkola, szkoły i to mama nadal wiąże im buty, pakuje na wyjazdy, a czasem nawet odrabia lekcje.

Historia z życia wzięta

Niewiarygodne? Jednak prawdziwe. Sama mam koleżankę, która jest matką dwójki chłopców (10 i 12 lat). Każdego dnia zawozi ich do szkoły autem i odbiera po skończonych lekcjach. Po przyjściu do domu dzwoni do mam koleżanek swoich dzieci, z pytaniem, co było zadane i z jakiego tematu mają się teraz przygotować. Chłopcy nie jeżdżą na wycieczki i zielone szkoły, bo za bardzo tęskniliby za mamą, nie chodzą zimą na basen, bo mogliby się przeziębić. Zasadniczo chłopcy nie mają za dużo kolegów - bo nikt ich nie lubi. Oni żyją w swoim świecie, nie mają żadnych obowiązków, tylko najnowsze modele telefonów i najlepsze gry. Tej mojej koleżanki też już nikt nie lubi. Kiedy wpada, mówi tylko o dzieciach. Jej już dawno nie ma. Są tylko chłopcy i mama, która zamiast być rodzicem, jest służącą.

Jedna z naszych redakcyjnych koleżanek przyznała się do tego, że "jest wyrodną matką", bo ma swoje życie.

Nie karmię, nie niańczę, usamodzielniam, jestem dumna. Pracuję, wychodzę, wyjeżdżam. Bywam tylko pod telefonem. Mam swoje życie, przyjaciół, plany. Nie zachwycam się każdym bazgrołem, wypracowaniem, wykonem, nagraniem, puszczonym bąkiem.

- napisała w artykule Eliza.

Jest mamą, która daje przestrzeń swoim dzieciom. Pozwala im podejmować decyzje i popełniać błędy. Daleko jej do nadopiekuńczości. To prawda, że wszyscy rodzice boją się o swoje pociechy, ale powinni oni dołożyć wszelkich starać, aby nie stać się "rodzicami pępków".

Znam imiona wszystkich ważniejszych znajomych moich dzieci. Szanuję ich zdanie, pasje, staram się je dzielić, kiedy się da. Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy. Pozwalam się krytykować

- zaznacza Eliza.

Faktem jest, że dzisiejsze dzieci wcale nie są samodzielne, bo my - dorośli nie pozwalamy im na to. Wiążemy buty, sprawdzamy, czy zjedli śniadanie, odrabiamy lekcje, a potem dziecko zostaje samo i nie potrafi znaleźć sali; nie wie, gdzie ma buty i jak posprzątać bałagan na szkolnej ławce. Dlatego nie skupiajmy się wyłącznie na dziecku. Żyjmy także własnym życiem i przede wszystkim nie róbmy z naszych dzieci "pępków świata".

Więcej o: