"Nigdy nie znajdziesz sobie chłopaka, jak będziesz tyle jeść" Te teksty rodziców wprawiają w osłupienie

To już kolejny coach parentingowy, który apeluje "unikajmy komentowania ludzkich ciał, zwłaszcza tych dziecięcych". Dzieci rodzą się z naturalną akceptacją i miłością do siebie i własnych ciał, to społeczeństwo, w tym bliscy, nierzadko budzi w nich nienawiść do siebie samych. Zobacz jakie pozornie niewinne teksty mogą wyrządzić krzywdę naszym dzieciom na długie lata.

Dziecięca samoocena

Coraz słabsza samoocena, kompleksy, porównywanie się z innymi, zbyt krytyczne ocenianie siebie, to tylko niektóre z problemów, z jakimi mierzą się wcześniej czy później nasze dzieci. Tego zwykle uczy ich społeczeństwo, w jakim przebywają na co dzień, ale nie tylko, swoją cegiełkę potrafią dołożyć także bliscy. Niewinne komentarze babci, ojca, cioci, wujka czy nasze mogą wyrządzić dzieciom wiele krzywdy. Sterna Suissa, coach rodzicielski, zwraca uwagę na to, że dzieci w początkowym okresie życia kochają swoje ciała, za możliwości, jakie im dają. To dopiero na skutek oddziaływania społeczeństwa i bliskich, niektóre z nich zaczynają patrzeć na siebie z nienawiścią. Sterna zauważa:

Wszyscy rodzimy się kochając swoje ciała. Każdy chyba zna widok bobasów podziwiających swoje ręce i dłonie. Albo 2-latków wpatrujących się w lustro z podekscytowaniem i miłością. Wszyscy byliśmy tacy, jako dzieci.

Więcej interesujących treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Niewinne żarciki 

Sporo z nas słyszało w dzieciństwie przynajmniej kilka razy niewinne przytyki do naszego wyglądu czy spożywanego jedzenia. Wiele z nas w domach lub szkołach otrzymywało przekazy, jak powinno wyglądać nasze ciało. Współcześnie nic się nie zmieniło. I to właśnie w tym momencie zaczyna się nienawiść do różnych części naszego ciała, jak twierdzi Sterna. I o ile nie mamy wpływu na społeczeństwo, to możemy kontrolować siebie samych i unikać komentowania ludzkich ciał, obojętnie czy osób znajomych czy nie. Suissa radzi:

Nie możemy kontrolować społeczeństwa, ale możemy kontrolować samych siebie i to, co i w jaki sposób mówimy do swoich dzieci, a także to jak sami mówimy o swoich ciałach. Możemy też wyznaczać granice osobom, które przy nas rozpoczynają takie komentarze.
 

Takich "niewinnych" przykładów jest całkiem sporo. Sterna bardzo często porusza na swoim profilu tematy związane z dziećmi i trudami wychowania. Pomaga rodzicom znaleźć rozwiązania problemów i stara się wyjaśniać wiele dziecięcych zachowań, które my rodzice często określamy, jako "trudne". Pewnego razu, gdy spytała o przykłady bodyshamingu, posypała się lawina komentarzy, oto tylko niektóre z nich:

Mój ojciec to były skoczek narciarski, nienawidzi grubych ludzi, uważa, że są leniwi. Zawsze komentował moje ciało, oceniał innych surowo. Dorobiłam się anoreksji, a potem bulimii.
Moi rodzice już w podstawówce regularnie mnie ważyli i kupowali zabawkę za każdy kilogram mniej.
Śmiali się z moich kręconych włosów. Przezywali na różne sposoby. Dziś mam 40 lat i wciąż robię zabiegi keratynowego prostowania.
Nigdy nie znajdziesz sobie chłopaka, jak będziesz tyle jeść" - miałam 8 lat.
Mi mówili, że mam takie chude nogi, że nie powinnam biegać w krótkich spodenkach. Dziś mam 42 lata i nadal nie noszę szortów.
Mój tata mówił, że mam zęby jak koń. Nigdy tego nie zapomnę.
Zostałam zmuszona do brania tabletek na odchudzanie w wieku 11 lat. Musiałam obiecać, że nikomu nie powiem. Do dziś mam traumę.

Co w takim razie powinniśmy robić jako rodzice?

Coach parentingowa zaleca, byśmy przede wszystkim zaczęli mieć świadomość, jak te kilka wypowiedzianych słów może mieć wpływ na dziecko, nawet wiele lat później. To, co jest najważniejsze, to przestać komentować ciała ludzkie, najlepiej w ogóle, ale nie róbmy tego chociaż w obecności dzieci. Zależy jej, byśmy zmieniali te złe trendy w przyszłych pokoleniach i nie uczyli dzieci wartościowania ciał. Najlepiej już od dziś. 

Źródło: www.instagram.com/sternasuissa

Więcej o:
Copyright © Agora SA