Stwierdzenie, że grzebień łagodzi bóle porodowe wydaje się - lekko mówiąc, mało prawdziwe. Jednak prawda jest taka, że rodzące coraz częściej wchodzą na salę porodową z grzebieniem w dłoni. Dlaczego tak jest i czy to naprawdę działa? Ma to związek z akupunkturą i bramkową teorią bólu.
Według bramkowej teorii bólu, każdy impuls nerwowy, który ma za zadanie przekazać do mózgu informację o bólu, musi najpierw przejść przez rdzeń kręgowy. W tym punkcie w rdzeniu dochodzi do tzw. selekcji impulsów. Tylny róg rdzenia kręgowego decyduje o tym, który z impulsów bólowych ma dotrzeć do mózgu.
Jeśli wywołamy odpowiedni ucisk w dowolnym miejscu na ciele, spowoduje to uwolnienie endorfin, które zmniejszą odczuwaną intensywność bólu. Dodatkowo nasz mózg nie będzie mógł zwrócić uwagi na tak wiele bodźców naraz, więc nacisk na ścieżki nerwowe dłoni dotrze do niego szybciej niż odczucia skurczu. Według medycyny chińskiej istnieje meridian - ścieżka energii - a nacisk na konkretne punkty spustowe pomaga uwolnić tzw. „chi", umożliwiając przepływ leczniczej energii.
- Napisała w poście na Instagramie położna Izabela Dembińska
Właśnie z tego powodu ciężarne naciskają grzebieniem na różne części swojego ciała, szczególnie w momencie skurczów, by "oszukać mózg" i zrobić pewnego rodzaju loterię, na to, który z impulsów bólowych zostanie zarejestrowany. O tym sposobie wiedziały położne i akuszerki już setki lat temu.
Ta metoda działa nie tylko podczas porodu - z powodzeniem możemy wykorzystywać ją przy silnym bólu zęba lub np. ataku kolki nerkowej.