Liam ma zespół Downa, a co za tym idzie, niskie napięcie mięśniowe, co oznacza, że ??częściej niż inne dzieci upada. Rodzice są więc przyzwyczajeni do jego pewnych zachowań, pewnych dolegliwości. Jednak, jak opowiada Balliny Hiep dziennikarce Carol Baker, zaczęło dziać się coś niepokojącego.
Myśleliśmy, że to wirus. Jeden, drugi, trzeci. Kilka wirusów z przedszkola. Myśleliśmy, że wysypka to właśnie objaw jednego z wirusów
- opowiada kobieta.
W przeddzień Dnia Matki w zeszłym roku był bardzo zmęczony, nie chciał chodzić i zaczął kuleć. Myślałem, że skręcił kostkę podczas biegania.
- dodaje.
Rodzice chłopca postanowili mu jednak zrobić badania.
Gdy rodzina dostała wyniki badań, pediatra od razu zaalarmował:
Coś jest nie tak z jego szpikiem kostnym i musimy go przetransportować do szpitala dziecięcego w Queensland w celu dalszych badań.
Po wielu testach, badaniach okazało się, że chłopiec ma ostrą białaczkę szpikową. Rozpoczęła się walka z chorobą. Chłopiec dostawał chemię. Potrzebował aż sześciu rund chemioterapii. Na szczęście tak agresywne leczenie zadziałało.
W ciągu sześciu miesięcy leczenia Liam musiał przebywać w szpitalu cztery tygodnie. Pozwolono mu wrócić do domu tylko wtedy, gdy wyniki badań się poprawiały. Potem był w domu przez tydzień lub dwa, a potem wracał na kolejną rundę leczenia.
Chłopiec zakończył leczenie rok temu. Jest w remisji. Jednak regularnie musi przechodzić badania.
Nadal potrzebuje sześciu cotygodniowych badań krwi. Za każdym razem czuję się nerwowo czekając na wynik
- opowiada jego mama.
Nie ignorujcie żadnych objawów!
- dodaje.