Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.
Początkowo Caitlyn Marie Ricci myślała, że badania, którym jest poddawana to rutyna i w ogóle się nimi nie przejmowała. Z czasem jednak okazało się, że test narkotykowy dał pozytywny wynik, a w organizmie mamy wykryto opioidy.
A potem oni wrócili i powiedzieli, że mój tekst narkotykowy dał pozytywny wynik na obecność opioidów. Pomyślałam: opioidów?! Nie, zdecydowanie nie. Pomyliliście próbki? Byłam zdezorientowała
- opowiadała na TikToku Amerykanka.
Okazało się, że winę za wynik testu ponoszą bułki, które wraz z mężem jedli na śniadanie. Pieczywo było posypane makiem, a ten spowodował, że wynik testu był dodatni. Lekarz wyjaśnił później parze, że z mleka makowego oraz słomy robi się m.in. morfinę. Jeśli produkt nie był poddany odpowiedniej obróbce, w spożywczych produktach również mogą znajdować się śladowe ilości opium. Nie zagrażają one jednak dziecku.
Do szpitala wezwano jednak służby socjalne, przy których przyszła mama musiała ponownie wykonać test - tym razem oddała do badania mocz. Wynik był ujemny, ale mimo wszystko urzędnicy postanowili skontrolować ich dom, kiedy młoda mama wyszła już ze szpitala.
Po wszystkim postanowiła ostrzec inne mamy. Naprawdę bała się, że przez zjedzenie bułki zostanie odebrane jej dziecko.