Więcej historii rodziców przeczytasz na Gazeta.pl.
Meg Korzon przyznała, że często słyszy pytania od rodziny i nieznajomych, jak rozróżnia swoje pociechy. Chociaż dla wielu osób wydaje się to niemożliwe, mama trojaczków ma swój sposób. Zresztą spędza z maluszkami tyle czasu, że doskonale zna te maleńkie gesty, które sprawiają, że chłopcy różnią się od siebie.
Pierwszy jest Oliver. Najmniejszy trojaczek z całej grupy, z twarzą drobniejszą niż jego bracia. Meg zauważa, że chłopiec jest też najbardziej niezależny i trzyma się z boku. Zatkany kanał łzowy, który będzie wkrótce operowany, powoduje, że jedno oko chłopca łzawi i jest zaczerwienione. To wszystko sprawia, że kobieta nie ma problemu z odróżnieniem chłopca od dwójki pozostałych synów.
Leo z kolei jest "średnim trojaczkiem". Ma węższą twarz niż jego bracia, przez co jego oczy wydają się większe. Ma też znamię na małym palcu, które go identyfikuje.
Elias z kolei bardzo często marszczy nosek i ma twarz bardziej okrągłą niż bracia. Chociaż mamie łatwo było odróżnić trojaczki, wiele osób w komentarzach żartowało, że przez cały czas kobieta omawiała cechy jednego dziecka.
Pomyślałam sobie, to nie może być trudne! Potem zobaczyłam trzech Oliverów
- zażartowała jedna z internautek. A wy, widzicie różnicę?