Luis i Lolo to jedyne dzieci, które przeżyły katastrofę Titanica. Kiedy znalazły się w Nowym Jorku, były wielką zagadką. Nie potrafiły powiedzieć, gdzie są ich rodzice i dlaczego znalazły się na statku. Przestraszone, zziębnięte, czekały, aż w końcu ktoś je zabierze.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Kiedy dwójka małych dzieci, znalazła się wśród ocalałych z katastrofy Titanica, nikt nie był w stanie powiedzieć, kim są i dlaczego wybrali się w rejs. Zrobiono im zdjęcia, opublikowano w prasie i czekano aż po Luisa i Lole (tak nazwały tę dwójkę sierot media) zgłoszą się rodzice lub opiekunowie. Wszelkie próby porozumienia się z chłopcami spełzły na niczym. Dzieci nie znały angielskiego. Dopiero kiedy starszy chłopiec powiedział, kilka słów w języku francuskim - szybko stwierdzono, że dzieci pochodzą z Francji. Okazało się, że ich matka odchodzi od zmysłów, zamartwiając się i szukając dzieci, ponieważ jej mąż, a ich ojciec wywiózł je w nieznanym kierunku.
Michel Navratil, ojciec chłopców, który je porwał i wywiózł do Anglii, aby tam wsiąść na statek i już nigdy nie wrócić do Europy. Kupił on bilety na nazwisko Louisa Hoffmana - użył fałszywego nazwiska, aby francuska policja nigdy nie odgadnęła, gdzie się udał. Jego synowie byli również dopisani do biletu, ale bez imienia i nazwiska, jedynie z adnotacją „dwójka dzieci". Ten misterny plan pewnie powiódłby się, gdyby nie zderzenie statku z górą lodową.
W momencie katastrofy Michel Navratil senior obudził chłopców w kabinie, ubrał w najcieplejsze ubrania i zapakował do ostatniej szalupy ratunkowej. Wiedząc, że umrze, szepnął starszemu synowi, żeby przekazał mamie, że zawsze ją kochał i wciąż kocha. Po kilku tygodniach na podstawie zdjęć w prasie chłopców faktycznie zidentyfikuje ich matka i zabierze z powrotem do Francji
- opowiada Jakub Kuza, autor książki "Krótka historia jednego zdjęcia", którego słowa cytuje portal kultura.onet.pl.
Kiedy stwierdzono, że dwójka tajemniczych dzieci to mali Francuzi, szybko rozpuszczono wieści w tym kraju.
Pisały o nich wszystkie gazety
- podaje FB profil "Nauka jest niesamoiwta".
Informacja na szczęście dotarła do ich matki, która najszybciej jak to możliwe, przybyła do Nowego Jorku. Tam opowiedziała historię o nagłym zniknięciu męża i dzieci.
Lolo, czyli właściwie Edmund w momencie katastrofy Titanica miał zaledwie dwa lata. Nie bardzo pamiętał, co się tak naprawdę wtedy wydarzyło. Umarł dość młodo, mając zaledwie 43 lata, jako weteran II wojny światowej. Jego starszy brat - Lusi, czyli Michel Jr. dożył późnej starości i jako 92-latek był ostatnim mężczyzną, który przeżył katastrofę.