Mama skarży się na innych rodziców. Chodzi o posiłki dla dzieci. "Przegrywam walkę"

Mama dwóch dziewczynek, które w tym roku zaczęły naukę w szkole podstawowej jest zszokowana tym, co rodzice dają swoim pociechom na drugie śniadanie. "Żelki, czekoladki, batoniki, lizaki".

Więcej informacji o aktualnej sytuacji w polskiej oświacie na stronie Gazeta.pl

Do redakcji eDziecka napisała jedna z czytelniczek, pani Klaudia, mama bliźniaczek, które w tym roku poszły do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Kobieta postanowiła podzielić się z nami frustrującą dla niej sytuacją, jaka ma miejsce w placówce dziewczynek.

Mama skarży się na rodziców

Czytelniczka napisała nam, że na pierwszym zebraniu w tym roku, na uprzejmą prośbę wychowawczyni, rodzice zdecydowali, że dzieci nie będą dostawać do szkoły słodyczy. Nauczycielka wyjaśniła, że gdy dzieci dostają do śniadaniówek słodycze, nie chcą potem jeść obiadów, a w drugiej połowie dnia są głodne. 

Nie ma oczywiście żadnego zakazu, zresztą chyba nie mogłoby być, tylko zwykła umowa między nami - rodzicami. W pierwszym tygodniu wszyscy się stosowali, ale szybko dzieci zaczęły dostawać do śniadaniówek żelki, czekoladki, batoniki, lizaki etc. Jestem w szoku, że tak karmią dzieci

- napisała pani Klaudia.  

Ja dbam o zdrową dietę córek, ograniczam im słodycze, a jeśli jakieś kupujemy, staram się, żeby nie były to zielono-niebieskie żelki, po których świecą w nocy. Do śniadaniówek dostają kanapki, owoce, warzywa, musy owocowe, wafelki ryżowe, orzechy. Dochodzi do tego, że wracają ze szkoły rozżalone, bo inne dzieci codziennie mają słodycze, którymi się dzielą, a je pomijają, bo nie mają nic, czym mogłyby się odwdzięczyć

- dodaje mama dziewczynek.

Regularnie przypominam rodzicom o zasadzie niedawania dzieciom słodyczy, ale przegrywam tę walkę z kretesem. Tak, jakby im nie zależało, żeby ich pociechy jadły pełnowartościowe obiady, za które zresztą sami płacą. To jakiś absurd! Rodzice, opanujcie się

- apeluje pani Klaudia.

Zobacz wideo Dziecko dostaje pieniądze na komunię. Adwokat: Rodzic nie może ich zabrać

Niech dzieci dostają słodycze w domu, a nie w szkole

Czytelniczka wyjaśnia, że nie chodzi jej o to, żeby rodzice w ogóle nie dawali dzieciom słodyczy:

Niech dają im ile chcą, ich sprawa. Mogą je faszerować żelkami, lizakami i batonikami do woli, ale niech robią to w domu, a nie w szkole

- zakończyła swoją wiadomość.

Zdaniem dietetyka

Poprosiliśmy dietetyka, żeby podpowiedział, co warto dawać dzieciom do szkolnych śniadaniówek:

Tradycyjne słodycze nie są dobrym wyborem na przekąskę do przedszkola i szkoły. Dostarczają praktycznie puste kalorie, czyli samą energię (kalorii) bez istotnej wartości witamin, składników mineralnych i błonnika pokarmowego, które są niezbędne dla rozwijającego się młodego organizmu

- mówi dietetyk z warszawskiej poradni SmakFit. 

Dodatkowo mają wpływ na kształtowanie złych nawyków żywieniowych. Obecnie w sklepach można znaleźć zdrowsze zamienniki słodyczy bez dodatku cukru, syropu glukozo-fruktozowego, utwardzanych tłuszczów roślinnych, i soli, dlatego warto jest czytać skład na etykietach

- dodaje. A jeśli dzieci domagają się słodkości, proponuje skomponowanie słodkiego zestawu z orzechów owoców lub musu owocowego np. z dodatkiem płatków śniadaniowych, lub koktajl owocowy. Dobrym pomysłem jest też kanapka z niesłodzonym masłem orzechowym i kawałkami owoców.

Więcej o:
Copyright © Agora SA