Każde ugryzienie człowiek przez zwierzę niesie ze sobą duże ryzyko. Nie chodzi tu jedynie o ból, czy powikłania związane z raną, ale jeśli mowa o dzikim zwierzęciu, wtedy należy wdrożyć odpowiednie środki. Prawdopodobieństwo zarażenie wścieklizną jest niestety wysokie. Dużo nerwów i stresów kosztowało rodziców czterolatka bliskie spotkanie chłopca z nietoperzem. Zwierzę zaatakowało malucha, kiedy ten bawił się w piaskownicy, na jednym z oleśnickich placów zabaw.
Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do opisywanego zdarzenia doszło w ubiegłym roku, jednak cała historia warta jest przytoczenia, ponieważ każde spotkanie z dzikim zwierzęciem, może zakończyć się tragicznie. Chodzi oczywiście o zarażenie się wścieklizną, czyli niebezpieczną zakaźną chorobą wirusową zwierząt, która może przenieść się na człowieka.
W Polsce jeden z ostatnich przypadków zakażenia człowieka wścieklizną odnotowano w 2002 roku. To jednak nie powinno uśpić naszej czujności. Jest to choroba, której nie można wyleczyć. Zawsze kończy się śmiercią.
- czytamy na portalu zdrowie.gazeta.pl.
Jeśli chodzi o ugryzienia dzikich zwierząt, to głównie mowa tu o bezpańskich psach lub leśnej zwierzynie (np. lisy). Niektóre stacje sanitarno-epidemiologicznej odnotowały również ugryzienia człowieka przez nietoperza.
Bliskie spotkanie z nietoperzem w minionym roku w czerwcu miało także 4-letnie dziecko. Podczas zabawy w piaskownicy, nietoperz, który ukrył się pod zabawkami zaatakował. Pogryzione dziecko zostało poddane szczepieniom przeciw wściekliźnie. Był on pod opieką wrocławskich poradni zakaźnych
- powiedziała Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Oleśnicy Urszula Kozioł, cytowana przez portal glogow.naszemiasto.pl.
Kobieta przyznała również, że wszystkie przypadki zgłoszenia do sanepidu ugryzień człowieka przez dzikie zwierzęta miały charakter przypadkowy i wydarzyły się u pojedynczych osób. Kosztowały jednak wiele stresu i nerwów, konieczna była także baczna obserwacja.