W rozmowie z Gazeta.pl w 2019 roku dziennikarka Paulina Smaszcz przyznała, że "stratę czuje i będzie czuć ją już zawsze". Jej droga do macierzyństwa nie była łatwa, ale dzięki temu, że nie poddała się, spełniła marzenia o rodzinie, a mając dzieci, osiągnęła największy sukces.
W archiwalnym wywiadzie Paulina Smaszcz, która ma na swoim koncie wiele sukcesów, przyznała, że według niej jej największym sukcesem są dzieci. Wskazała, że przy jej chorobach - endometriozie i wrodzonej hemofilii - nie było to łatwe.
To, że mam dwóch synów, z których jestem dumna i to, że mamy dobry kontakt, właśnie oznacza dla mnie sukces. Przy okazji jeszcze udało mi się wybrać na ojca świetnego partnera, bo Maciek jest wspaniałym ojcem
- mówiła Paulina Smaszcz.
Dziennikarka Paulina Smaszcz w szczerej rozmowie opowiedziała, jak wyglądały jej starania o dzieci.
To była walka, i to niezwykle trudna
- przyznała.
W 1997 roku na świat przyszedł jej pierwszy syn Franek. W 2004 roku zaszła w ciążę, ale w szóstym miesiącu ciąży urodziła martwe bliźniaki.
Niełatwo było wytłumaczyć kilkuletniemu dziecku, dlaczego wróciłam ze szpitala sama. Gdy do niego jechałam, miałam już wielki brzuch, a potem zostały mi tylko piersi pełne mleka
- opowiadała, dodając, że stratę ciąży przypłaciła depresją.
Depresja jest chorobą nawracającą, trzeba o niej mówić. Kiedy czuję, że życie bierze mnie za bary, idę to terapeuty. Nie wstydzę się tego. Nie ma się co łudzić, że wszystko się samo ułoży, gdy życie staje się nie do zniesienia. Nie ułoży się, wiem to
- dodała.
Zapytana o to, czy nie bała się kolejnych poronień, wyjaśniła, że do zajścia w kolejną ciążę namówił ją lekarz, który twierdził, że jeśli się uda, pojawienie się dziecka na świecie uzdrowi całą rodzinę.
I rzeczywiście, kiedy w naszym domu pojawił się Julek, wszyscy czuliśmy ogromną radość. Franek wręcz nie chciał go wypuścić z rąk. Moje dzieci, moja rodzina, wynagrodziły mi w życiu wiele. Choć stratę czuję i będę czuć już zawsze
- przyznała wówczas Paulina Smaszcz.