Prowadzanie dziecka na smyczy w Polsce jest dość rzadkim widokiem. Jednak są kraje, gdzie takich rodziców można czasami spotkać na ulicy. U osób postronnych takie zjawisko budzi różne uczucia. Jednych bawi, drugich wprawia w zażenowanie, bo przecież dziecko to nie zwierzę.
Przeczytaj inne wiadomości ze świata na Gazeta.pl >>>
Na TikToku mężczyzna opublikował nagranie, na którym widać matkę z córką na smyczy. Krzyczy on do niej:
Hej proszę pani, co to za rasa psa? Chihuahua? - słychać głos mężczyzny.
Kobieta zdaje się, że nie słyszy uszczypliwego komentarza obserwatora.
Obserwowana kobieta z dziewczynką są najprawdopodobniej w jakimś parku rozrywki. Choć na nagraniu nie widać dookoła nich tłumów być może to jedynie dlatego, że odeszły w bardziej ustronne miejsce. Smycze dla dzieci albo specjalne szelki wielu rodziców wykorzystuje bowiem w miejscach, gdzie jest wielu ludzi. Pomagają nie zgubić malucha, który wierci się albo zdarza mu się dla zabawy uciekać opiekunom.
W tym przypadku zastanawiać może wiek dziewczynki. Zdecydowanie można stwierdzić, że nie jest ona już małym brzdącem, który robi rodzicom psikusy i dla zabawy ucieka. Rzeczona pani, jeśli bałaby się, że ją zgubi mogłaby ją przecież wziąć po prostu za rękę. W tym przypadku być może mama miała inne uzasadnienie dla smyczy. W Stanach Zjednoczonych wiele osób boi się porwań dzieci. Smycz ma pomóc uchronić przed tym najmłodszych.