Mamy z wózkami w autobusach łamią zasady. Kierowca: Nie mogę kontynuować jazdy. Czy aby na pewno?

Podróż autobusem wózkiem jest dla wielu rodziców dużym wyzwaniem. Stres, tłok, nieprzychylne spojrzenia współpasażerów. Sprawy nie ułatwiają też niejasne w wielu gminach przepisy. Jak więc bezpiecznie przewozić dziecko w wózku?

Nie lubię jeździć z dziećmi autobusem. Dla nich to co prawda wielka atrakcja, dla mnie stres z wielu powodów. Tłok, gorąco, niezadowolenie dzieci, użeranie się z innymi współpasażerami, lęk, że dziecko nie utrzyma równowagi podczas jazdy i się przewróci. Problemy piętrzą się, gdy do autobusu trzeba wejść z wózkiem. Przecisnąć się do wyznaczonego miejsca, ciągnąć za rękę drugie starsze. Nie dziwi mnie tym samym fakt, że wiele z mam łamie przepisy, źle ustawia wózek, w nieodpowiedni sposób wychodzi lub wchodzi do pojazdu.

Zdziwił mnie natomiast komentarz na YouTubie rzekomo od kierowcy autobusu, który to stwierdził, że często przez matki w autobusach nie może kontynuować jazdy. Kobieta wchodzi z wózkiem do pojazdu, zostawia go w miejscu wyznaczonym, a sama siada na siedzeniu. 

Panie (...) siadają sobie na siedzeniu, wiadomo, każda chwila na obsługę smartfona jest bezcenna. Zawsze zwracam uwagę, a jeśli nie pomaga, gaszę silnik i mówię: „Proszę szanowną Panią o dostosowanie się do regulaminu przewozu MZK, na który zgodziła się pani, zajmując miejsce w pojeździe. Proszę trzymać wózek lub wyciągnąć dziecko z wózka. W przeciwnym wypadku nie mogę kontynuować jazdy".

Pomijając wręcz kłującą w oczy niesprawiedliwość wobec matek, które używają smartfona, warto się pochylić nad inną kwestią, jak ustawić wózek, aby dziecko było bezpieczne i czy faktycznie przepisy MZK nie pozwalają osobie opiekującej się dzieckiem siedzieć.

Jak ustawić wózek?

Sprawa nie jest jednoznaczna, bo jednoznaczne nie są przepisy. Każda gmina tworzy własny regulamin. Można jednak dostrzec pewne uogólnienia na terenie Polski, gdyż dotyczą one zasad bezpieczeństwa. Nie udało mi się natomiast znaleźć w regulaminach informacji o tym, czy rodzic może usiąść, czy też nie.

Zdrowy rozsądek podpowiada natomiast, żeby znajdować się blisko wózka dziecięcego. Jestem w stanie jednak wyobrazić sobie sytuację, że maluch w gondoli śpi, gondola jest zabezpieczona, a matka siada i korzysta ze smartfona. Czy jednak jest to bezpieczne? MPK w Poznaniu, Politechnika Poznańska i strażacy ze Szkoły Aspirantów PSP w Poznaniu przeprowadzili badania nad bezpieczeństwem najmłodszych pasażerów. 

W zależności od typu wózka inaczej go ustawiamy. Zawsze jednak zgodnie z kierunkiem jazdy, nigdy bokiem. Gondolę należy ustawić przodem do kierunku jazdy, natomiast spacerówkę tyłem. W obu przypadkach koła należy zablokować. Miejsca dla rodziców z dziećmi oznaczone są w autobusach specjalnymi naklejkami, jednak, jak stwierdza Matka Prawnik, która w jednym z wpisów na swoim blogu pochyliła się nad tematem, piktogramy bywają mylące.

Osoby, które zamawiały w Ratuszu naklejki, nie przewidziały, że będą one naklejane zarówno na prawą, jak i lewą stronę autobusu. Rezultat jest taki, że w zależności po której stronie autobusu została naklejona wózek jest albo tyłem do kierunku jazdy (prawidłowo) albo przodem.

Co ważne, w Warszawie rodzice z wózkami mają pierwszeństwo do zajmowania przestrzeni oznaczonej wspomnianymi naklejkami. Jeśli więc jest ona zajęta przez współpasażerów czy osoby przewożące duży bagaż lub rower, to są one zobowiązani do ustąpienia miejsca mamie lub tacie. Inaczej jest natomiast w Gdańsku

Przy wsiadaniu do pojazdu osoby na wózkach inwalidzkich i pasażerowie z wózkami dziecięcymi mają pierwszeństwo przed osobą z rowerem, ale pierwszeństwo to dotyczy jedynie wsiadania. Rowerzysta, który już podróżuje danym pojazdem nie musi ustępować miejsca i przerywać podróży (za którą zapłacił kasując bilet), jeśli do autobusu czy tramwaju chce wsiąść osoba z wózkiem - czytamy na stronie tamtejszego ZTM-u.

Ile wózków w autobusie?

Przestrzeń pojazdu nie jest z gumy i czasem rodzic z wózkiem będzie musiał liczyć się z tym, że nie pojedzie wybraną przez siebie linią. Kierowca może poprosić o opuszczenie pojazdu, jeśli wózków dziecięcych jest zbyt dużo. To kierowca decyduje wówczas, ilu pasażerów z wózkami jest w stanie dowieźć w bezpieczny sposób.

Sama byłam w takiej sytuacji. Razem z inną mamą z wózkiem czekałyśmy na autobus. W środku była osoba podróżująca na wózku. Kierowca wysiadł, powiedział, że jedna z nas musi poczekać na kolejny autobus i "żebyśmy to załatwiły między sobą".

Zobacz wideo Kompletowanie wyprawki dla noworodka: na co zwracać uwagę?

Czy dziecko w wózku musi być zapięte?

Większość regulaminów poleca, aby dziecko w wózku było zapięte pięciopunktowymi pasami bezpieczeństwa. Takie pasy ma większość spacerówek i zapewne, jak potwierdzą to rodzice, rzadko dzieci z nich korzystają. W komunikacji miejskiej zwiększają jednak bezpieczeństwo malucha. Co jeśli jednak wózek nie ma pasów jak na przykład praktycznie każda gondola? Tu badania są jednoznaczne, dziecko zawsze będzie bezpieczniejsze w wózku niż na naszych rękach. 

Jak bezpiecznie wsiadać i wysiadać z pojazdu?

Pochylając się nad bezpieczeństwem autobusowej podróży z wózkiem, warto zatrzymać się chwilę nad sposobem wsiadania i wysiadania. Wsiadając do autobusu, należy wybrać (najczęściej środkowe) drzwi oznaczone naklejką wózka. One znajdują się najbliżej "strefy dla wózków". Warto też nacisnąć przycisk z piktogramem wózka. Da to kierowcy informację o zaistniałej sytuacji: będzie wiedział, że być może potrzeba opuścić pojazd albo zostać chwilę dłużej na przystanku.

Wsiadamy z wózkiem zawsze przodem. Wysiadamy zawsze tyłem. Warto zapamiętać i stosować tę zasadę nawet kosztem nieprzychylnych spojrzeń i syknięć współpasażerów. Piszę to z własnego doświadczenia. Pewnego razu chcąc nie stwarzać innym pasażerom problemu, nie prosić, aby się przesunęli, żebym mogła obrócić wózek do wyjścia, wypchnęłam wózek z pojazdu najpierw przednimi kółkami. W efekcie tylne utknęły między krawężnikiem a progiem pojazdu. Całe szczęście, że sił mi nie brakuje. Szybko wyszarpnęłam wózek i umieściłam go bezpiecznie na chodniku. Dziecko było zapięte i nic się nikomu nie stało, ale już wiem, że nigdy nie powtórzę tego błędu. 

 
Więcej o: