Królowa Wiktora rządziła przez 63 lata i w całej historii Wielkiej Brytanii pod względem panowania wyprzedziła ją jedynie Elżbieta II. Jej wpływ na rozwój własnego kraju, jak i dzieje całej Europy był tak wielki, że od jej imienia nazwano całą epokę - wiktoriańską. Nie każdy jednak wie, że jedną z rzeczy, która najbardziej przerażała monarchinię było macierzyństwo.
Więcej artykułów o tematyce parentingowej przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
Jeszcze przed ślubem z księciem Albertem Wiktoria podkreślała, że nie chciałaby zajść w ciążę wcześniej niż za trzy lata.
Posiadanie potomstwa to jedyna, rzecz której boję się w macierzyństwie
- wyznała w swoim dzienniku.
Niestety, ani 21-letnia królowa, ani jej mąż nie wiedzieli nic o sposobach zapobiegania ciąży i dziewięć miesięcy po ceremonii, w 1840 roku urodziła pierwszą córkę - Wiktorię. Jak napisał Mariusz Misztal w swojej publikacji "Królowej Wiktorii spojrzenie na macierzyństwo", po przykrych objawach w postaci mdłości i bólów krzyża, ciąża przebiegała bez większych problemów. Lekarz władczyni okrutnie komentował jej figurę. Stwierdził, że ponieważ nie nosi gorsetu jest "bardziej podobna do beczki niż do czegokolwiek innego".
Nie dostrzegała nic atrakcyjnego ani romantycznego w widoku ciężarnej kobiety. W 1859 roku pisała, że zdecydowanie uważa kobiety, które ciągle są w ciąży, za odpychające; przypominaj raczej królice albo świnki morskie i naprawdę nie jest to zbyt przyjemny widok
- czytamy w publikacji.
Królowa Elżbieta doczekała się dziewięciorga pociech, a każdą z nich rodziła rok po rok. W ten sposób na świecie powitała kolejno: Wiktorię (1840), Alberta Edwarda (1841), Alicję (1843), Alfreda (1844), Helenę (1846), Luizę (1848), Artura (1850), Leopolda (1853) oraz Beatrycze (1857).
Monarchini porównywała niemowlęta to ropuch i nie karmiła piersią, co było typowe dla kobiet z jej otoczenia, a czynność tę uznawała za zwierzęcą. Odrzucała ją do tego stopnia, że gdy po latach dowiedziała się, że jej córka Alice karmi piersią dzieci, oburzona nazwała jej imieniem krowę w Windsorze. Dzieci widywała razy dziennie. Rano, kiedy sztab niań przyprowadzał je, aby się z nią przywitały oraz wieczorem, gdy życzyły matce dobrej nocy. W jednym z listów do królowej Prus Wiktora przyznała otwarcie, że nie czerpie przyjemności z przebywania z dziećmi i woli spędzić ten czas z mężem.