"Piekielne narodziny" z międzywojennej prasy. Plotkowano o tym, co stało się na krakowskiej porodówce. "Dziecko z rogami, kopytkami i ogonem"

Niegdyś wiara w gusła, demony, upiory i diabły nie była czymś nadzwyczajnym. To, czego nie dało się wytłumaczyć w sposób jasny i zrozumiały - tłumaczono zwykle szatańskimi mocami wprost z otchłani piekieł. Jednak wraz z postępem medycyny i upowszechnieniu się wielu dziedzin nauki, niebywale wzrosła informacja o otaczającym świecie. Jednak czasem plotki były silniejsze niż zdrowy rozsądek.

Wiara w rogatego diabła, z ogonem i spiczastym językiem to w dużej mierze wymysł wieków średnich. Wtedy w działanie szatańskich mocy wierzył praktycznie każdy. Jednak kilka wieków później, kiedy dostęp do nauki, wiedzy, a przede wszystkim medycyny stał się powszechny - plotka o narodzeniu się diabła może zdziwić nie jedną osobę. Jednak wszystko wydarzyło się naprawdę, na krakowskiej starówce, na kilka lat przed wybuchem II wojny światowej.

Zobacz wideo Co to są komórki macierzyste i dlaczego warto zainteresować się tym tematem już w ciąży?

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

"Piekielne narodziny" z międzywojennej prasy

O owych "piekielnych narodzinach" donosiła przedwojenna prasa, a właściwie przez kilka dni rozpisywano się o tym, jakie demonstracje uczyniła plotka o przyjściu na świat dziecka z rogami. Otóż na w jednym z oddziałów krakowskiej kliniki położniczej, młoda kobieta wyznania mojżeszowego powiła na świat chłopca. Dziecię ponoć miało rogi, kopyta i ogon. Było kosmate i osmolone. Diabeł w ludzkiej skórze? Cały Kraków szybko obeszła plotka, jakoby sam szatan przybył z zaświatów. Znalazło się też kilka kobiet, które twierdziły, że na własne oczy widziały małego diabełka.

Jest on przywiązany do łańcuchów w parterowej sali kliniki. Bryka on i bodzie, kto tylko do niego dostąpi

- cytuje wypowiedź ów kobiet, portal ciekawostkihistoryczne.pl.

Cała historia miała miejsce w klinice ginekologicznej, przy ulicy Kopernika 23 w Krakowie.

Podobno małego diabełka chciano ochrzcić, aby zmazać z niego te wszystkie szatańskie moce, ale sam ksiądz nie dał rady tego dokonać. Wypadło mu kropidło, a niebo przeszyły dwie błyskawice. Podobno chciano go również otruć, ale nie działały na niego żadne znane lekarzom trucizny.

Diabeł po zażyciu tychże okazywał większe tylko niezadowolenie i krzesał iskry kopytami

- czytamy na portalu.

Antysemityzm, nienawiść i wiara w rytualne mordy

Jednym z powodów, dla których owa plotka spowodowała masowe protesty i falę nienawiści, było nie tylko to, że ciekawscy ludzie chcieli zobaczyć małego diabełka. Na uwagę zasługuje również fakt, że matką owego dziecka była Polka wyznania mojżeszowego, czyli żydówka.

W dwudziestoleciu międzywojennym problem narastającej fali antysemityzmu nie był marginalny. Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku mocno zauważalne było nasilenie antysemicki poglądów w Polsce. Po odzyskaniu niepodległości uważano, że społeczność żydowska jest w komitywie z komunistami. Wrogo nastawiona społeczność Polaków, widziała w nich rzekomych spiskowców, chcących podporządkować sobie inne narodowości, a także wierzono w liczne przesądy związane z Żydami (np. rytualne mordy małych dzieci). Zatem kiedy gruchnęła plotka o tym, że młoda kobieta urodziła diabła – wszyscy ruszyli pod mury kliniki, aby go zabić.

Długo przedkładano kobietom, mężczyznom i dzieciom, że w XX wieku diabły nie rodzą się w tej postaci, w jakiej oni sobie wyobrażają, jednak nie dało się przekonać zebranych, wśród których gruchnęła wieść, że diabeł będzie przewieziony karetką pogotowia na kolej, skąd osobowym pociągiem ma być odesłany do jednego z zakładów antropologicznych w Berlinie celem zachowania diabła w spirytusie. Mimo rozpędzenia tłumu przez policję czekały rzesze na ulicy do późnej nocy, by zobaczyć przynajmniej w przelocie utęsknionego diabełka.

- cytuje portal ciekawostkihistoryczne.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.