Dzieci w przedszkolu dostały na obiad "zupę z wiewiórki". Rodzice: Czy to żart?

Każdej placówce - szkole, przedszkolu lub żłobku zależy na tym, żeby posiłki serwowane dzieciom były jak najsmaczniejsze. Jedne dzieci mają wielki apetyt i wszystko zjadają ze smakiem, inne - są prawdziwymi niejadkami.

Więcej tematów związanych z funkcjonowaniem żłobków i przedszkoli na stronie Gazeta.pl

Wiele mam, gdy tylko odbierają z placówek swoje dzieci, od razu wypytują je o to, co danego dnia było do jedzenia - chcą wiedzieć, czy smakował im obiad, czy zjadły zupę, czy nie są głodne etc. Niektóre dzieci bardzo tych "przesłuchań" nie lubią, inne zawsze "recytują" pełne menu. Rodzice miewają uwagi do jakości wyżywienia w szkołach i przedszkolach, niektóre bywają zabawne, bo są wynikiem nieporozumienia. 

Dzieciom smakuje, rodzice mają uwagi

Posiłki w żłobkach, przedszkolach lub szkołach mają to do siebie, że nie wszystkim smakują. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, żeby dało się sprostać w stu procentach oczekiwaniom smakowym kilkudziesięciu lub kilkuset osób. Dzieci bywają wybredne, niektóre mają bujną wyobraźnię, a ich rodzice czasami bardzo poważnie traktują wszystko, co o jedzeniu w placówce powiedzą im w domu pociechy. 

Nasza placówka korzysta z usług firmy cateringowej, od lat tej samej. Z jedzeniem nigdy nie było żadnych problemów, jest urozmaicone, nie brakuje świeżych warzyw i owoców. Dzieci chętnie wszystko zjadają. Problemy miewają jednak rodzice

- powiedziała nam pani Alicja, mama pięciolatka z Krakowa, która w jego przedszkolu jest sekretarzem rady rodziców i przewodniczącą grupy. 

Zobacz wideo Warto się dowiedzieć co nam daje bankowanie komórek macierzystych.
W zeszłym roku jedna mama notorycznie pisała i dzwoniła, że gdy na obiad jest zupa pomidorowa, to jest zbyt mocno doprawiona. Nie była, ale trudno było z nią o tym dyskutować, bo dla każdego "za mocno" oznacza coś innego

- dodała pani Alicja. 

Kiedy indziej rodzice mieli pretensje, że dzieci dostają na śniadanie lody. Stwierdzili, że to przesada. A to nie były lody, tylko twarożek uformowany w kulki. Zobaczyli go na zdjęciu zamieszczonym na Facebooku

- śmieje się. 

Kiedyś na obiad była zupa-krem z pomidorów. Miała intensywny pomarańczowy kolor, nie taki jak zwykła "pomidorówka" i gdy któreś dziecko spytało, jaka to zupa, ktoś z pracowników zażartował, że "zupa z wiewiórki". Dzieci to oczywiście powtórzyły rodzicom i temat wrócił do placówki. Na szczęście raczej nikt w to nie uwierzył, ale było kilka zdezorientowanych osób, które się upewniały, czy to żart

- wspomina pani Alicja. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA