Myślano o nich "te gorsze dzieci". Gdy na polskim dworze rodziły się królewskie córki, wiele matek widziało w nich tylko porażkę

Myślano o nich "te gorsze dzieci". Nie były chciane, upragnione i wyczekane, a raczej jako te drugiej kategorii. Na dworach królów, książąt i magnatów liczył się tylko męski potomek, który byłby w stanie przedłużyć linię rodu. Kiedy na świat przychodziła córka, wiele matek widziało w nich tylko porażkę.

Kiedy na królewskim dworze królowa była brzemienna, wszyscy - łącznie z nią - modlili się o chłopca. Męski potomek byłby nie tylko przedłużeniem rodu, ale zapewniłby swojej matce odpowiednie traktowanie i poważanie na dworze. To miała być jej przepustka do luksusu i przede wszystkim spełnienie roli, do jakiej została powołana. Tak wtedy do tego podchodzono.

Zobacz wideo Książę William i książę Harry wraz z kuzynami wzięli udział w "czuwaniu wnucząt" przy trumnie królowej Elżbiety II

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Kochane i mniej kochane dzieci, jaki był ich los?

Los dziewczynek, które przyszły na świat w królewskich rodzinach i magnackich rodach był z góry przesądzony. Nie miały łatwego dzieciństwa. Odtrącone, mniej kochane, pozostawione samym sobie. Nie odebrały odpowiedniego wykształcenia, próżno szukać też o nich wzmianek w królewskich kronikach. Kiedy dorosły, często przeznaczano je do zakonów. Te, które miały więcej szczęścia – były wydawane za mąż. Wtedy oczekiwano tylko jednego. Urodzenia przez nie męskiego potomka, dziecięca i spadkobiercę rodu. Kiedy wydawały na świat kolejne córki, wraz z nimi często były spychane na dalsze tory. Jedynie urodzenie chłopca dawało szansę kobiecie na odpowiednie traktowanie i poważanie na dworze królewskim.

Więcej uwagi poświęcano chłopcom. To dla nich byli sprowadzani nauczyciele z całego świata. Dbano nie tylko o wykształcenie, ale także o umiejętność rządzenia, czy obycia się wśród innych koronowanych głów. Przyjście na świat męskiego potomka było dobrą wróżbą dla całego rodu.

Matka, która dzieci kocha bardziej, a inne mniej

Jedną z takich kobiet, dla których liczył się tylko męski potomek, była Bona Sforza. Przybyła z dalekich Włoch, do Polski, aby dać królowi i całemu rodowi - męskiego następcę tronu. Kiedy ogłoszono na dworze, że królowa jest brzemienna, radowali się wszyscy. Jednak Bona powiła na świat dziewczynkę, Izabelę. Nie tego oczekiwano. Urodzić chłopca udało jej się jednak za drugim razem. Na świat przyszedł przyszły król - Zygmunt August.

Bona potem była jeszcze czterokrotnie w ciąży. Urodziła trójkę dzieci - dziewczynek i jednego chłopca, ale ten zmarł kilka godzin po porodzie.

Matka za bardzo nie interesowała się losem dziewczynek. Odebrały słabsze wykształcenie niż Zygmunt, czy pierworodna Izabela. Sama Bona również za dużo się nimi nie interesowała. Potrafiła zostawić je na długie miesiące pod opieką swoich dwórek i udać się w podróż. Dla niej celem było jedynie wydać je dobrze za mąż, co jej się udało.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.