Poruszające historie dzieci przestępców. "Myślałam, że był zwykłym sprzedawcą mebli". Po latach poznała prawdę

Małe dzieci są często nieświadome tego, z kim mieszkają i czym właściwie tak naprawdę zajmują się ich rodzice. O ile przykładnie wywiązują się ze swoich obowiązków, są miłymi i przyjaznymi sąsiadami, nikt się nie interesuje, co robią w wolnym czasie - to często bywa tak, że swoje mroczne sekrety zabierają ze sobą do grobu. Czasem przemawiają zza światów do swoich dorosłych już dzieci. Tak było z historią Jeana Claude Garofoli, lokalnego biznesmena i celebryty z Ontario, który okazał się być przestępcom.

Prawda zawsze wyjdzie na jaw. Nawet najlepsze alibi i misternie przygotowany plan nie są idealne. Musiał liczyć się również z tym Jean Claude Garofoli, biznesmen i sprzedawca mebli z Ontario. Chociaż na szczerość swoich wyznań miał czas dopiero po śmierci. Wtedy w ręce jego córki trafił manuskrypt, w którym mężczyzna przyznaje się do tego, kim był naprawdę.

Zobacz wideo Kiedy Coppola kręcił "Ojca chrzestnego", bohaterowie "Rio Connection" naprawdę kręcili mafijne interesy [Popkultura odc. 109]

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Dziwne zachowanie ojca. Po latach puzzle zaczęły do siebie pasować

Ojciec Leslie Bradford-Scott - Jean Claude Garofoli, w latach siedemdziesiątych, był lokalnym w Hamilton, w Ontario sławnym biznesmenem. Miał długie, czarne, pofarbowane włosy i nosił dżinsy i T-shirty z dziurami i jeździł na motocyklu. W ich domu często pojawiały się starocie. Różnego rodzaju figurki, obrazy, meble i inne elementy wystroju. Biżuterii też było całkiem sporo. Rodzice Leslie nie ukrywali jej, wręcz się z nią obnosili. Wszak kto by pomyślał, że błyskotki na szyi jej matki to warte fortunę diamenty, skoro jej mąż był sprzedawcą mebli i parał się również handlem artykułami AGD.

Był jedyną osobą w okolicy, która jeździła Rolls-Royce'em, a sławni ludzie często zatrzymywali się w naszym domu. Nasz dom był wypełniony eksponatami muzealnymi - pokrwawionymi głowami i egipskimi artefaktami. Mój ojciec powiedział kiedyś: "Jeśli musisz ukryć pieniądze, włóż je w sztukę, klejnoty lub antyki. Policjanci nie wiedzą, jaka jest różnica między dziecięcym malunkiem, a Van Goghiem. Możesz też przekroczyć granicę z milionem w klejnotach. Wystarczy nosić je na szyi".

- wspomina kobieta.

Te słowa dla małej Leslie nie były dość istotne wtedy. Ot ojcowska dobra rada. Trochę więcej podejrzeń zaczynała nabierać, kiedy do ich domu przychodzili różni mężczyźni na organizowane pokazy biżuterii. Przez pewien czas zastanawiała się również, czy w domach jej koleżanek i kolegów znajduje się broń poukrywana właściwie w każdym pomieszczeniu i powkładana np. do doniczek z kwiatami.

Gdzieś, w głębi duszy, wiedziałam, że dzieje się coś podejrzanego. Nasze osiedle miało 24-godzinną ochronę i domek strażnika, a mimo to, w każdym pokoju naszego domu znajdowałam pistolety umieszczone w doniczkach. Tata miał portfel, gruby od stuzłotowych banknotów, a garaż wypełnił zabytkowymi samochodami sportowymi

- opowiada Leslie.

Otrzeźwienie przyszło po latach. Ojciec przemówił zza grobu

Rodzice Leslie Bradford-ScottRodzice Leslie Bradford-Scott Fot. archiwum rodzinne Leslie Bradford-Scott / macleans.ca/longforms/my-father-was-a-criminal-how-i-found-out/

Ojciec Leslie, jak sama wspomina, kilka razy był aresztowany - ale po jakimś czasie znów wychodził na wolność. Na początku też nie ciążyły na nim żadne poważne zarzuty. Ot jakieś niewielkie machlojki w interesach.

Mój ojciec został zwolniony warunkowo w 1992 roku i natychmiast rozpoczął nowy biznes. Sprzedawał systemy komputerowe, finansowane na niskie miesięczne raty

- dodaje córka Jean, biznesmena z Ontario.

Wszystko jednak wyszło na jaw i kobieta dowiedziała się całej prawdy dopiero po śmierci ojca. Odkryła wtedy dość gruby, bo aż 550-stronicowy manuskrypt, w którym Jean Claude Garofoli wyznaje swoją wieloletnią, tajną działalność przestępczą.

Czytając jego rękopis, dowiedziałam się wiele o moim tacie. Na przykład, że lata szkoły podstawowej spędził ze swoim pomocnikiem i bratem - moim wujkiem Tonym - uprawiając hazard na rogach ulic, aby zarobić pieniądze na jedzenie. Dowiedziałem się też o tym, jak po raz pierwszy związał się z handlem narkotykami. W jego sklepie pojawili się członkowie rodzin mafijnych z Hamilton, Luppinos i Musitanos

- opowiada wstrząśnięta kobieta, która postanowiła opowiedzieć historię swojej rodziny, a przede wszystkim historię jej ojca, wielkiego przestępcy, pasera, handlarza biżuterią, bronią i narkotykami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.