Mężczyźni pakują torby szpitalne kobiet do porodu. "Cekinowa suknia balowa i polar w czerwcu"

Większość mam stara się samodzielnie spakować torbę szpitalną przed porodem, ale zdarzają się sytuacje, kiedy musi pomóc w tym partner. Ci niestety nie zawsze stają na wysokości zadania. Nasze czytelniczki podzieliły się z nami swoimi historiami. "Myślałam, że urodzę ze śmiechu" - napisała jedna z nich.

Więcej historii mam przeczytasz na Gazeta.pl.

Zwykle listę rzeczy, które przyszła mama powinna mieć w torbie do porodu, przekazuje rodzicom szpital. Oczywiście znajdują się na niej pozycje, które są niezbędne: dokumenty oraz produkty pierwszej potrzeby dla mamy i dziecka. Poza tym warto pomyśleć o tym, co przyda się, kiedy nadejdzie moment opuszczenia placówki, np. odpowiednie ubrania w zależności od pory roku. Chociaż położne sugerują, aby samodzielnie przygotować taką torbę w 35. tygodniu ciąży, nie wszystkim mamom udaje się to zrobić. Wówczas skazane są na kreatywność partnera, a to wychodzi różnie. Nasze czytelniczki podzieliły się swoimi historiami. 

Zobacz wideo Obalamy mity dotyczące porodu

"Jak położne to zobaczyły, zapytały, czy planuje odebrać nas w grudniu"

Wśród komentarzy znajdują się zarówno historie mam, które dostały od partnerów walizki pełne ubrań, jak i jak i tych, którym przynieśli reklamówki z kilkoma rzeczami.

Dostałam między innymi sukienkę, taką balową, cekinową (nie wiem, w jakiej szafie to znalazł), przywiózł też polar megaciepły. Zaznaczę, że był to upalny czerwiec... Jak położne to zobaczyły, zapytały, czy planuje odebrać nas w grudniu.
Ja wracałam z samochodu do domu w majtkach. Na drogę ze szpitala do auta pożyczyłam spodnie od koleżanki z pokoju, potem mój mąż poszedł je oddać... I zostałam w majtkach
Mój mąż zamiast płynu do mycia twarzy spakował zmywacz do paznokci. Zrobił mi dzień. Myślałam, że urodzę ze śmiechu
Mój spakował mi przeźroczystą koronkową koszulkę nocną
Mały ręcznik, kapcie i ładowarka- nic więcej! A wszystko to w foliowej zakupowej torebce

- czytamy w komentarzach.

Pamiętajmy, że kiedy działa adrenalina i w pośpiechu pakujemy rzeczy do szpitala, pomyłka może zdarzyć się każdemu i nie ma to większego znaczenia. Koniec końców, kiedy mama i dziecko wychodzą już ze szpitala, pozostaje zabawna anegdota na przyszłość. Poza tym nie wszyscy poddają się tej panice. Niektóre kobiety przyznały, że ich partnerzy postąpili rozsądnie.

Mój mąż za każdym razem, jak byłam w szpitalu, dokładnie pytał, co chcę i gdzie to jest, nigdy nie było pomyłek 
Ja mężowi napisałam listę, przywiózł wszystko i dla mnie i dla dziecka

- pisały. A jak wyglądało to u Was?

Więcej o: