Więcej tematów związanych z rodzicielstwem na stronie Gazeta.pl
Tydzień po rozpoczęciu nowego roku szkolnego w liceum Harry Beard z Wielkiej Brytanii wrócił do domu z intrygującymi znakami na dłoni wykonanymi długopisem. Pozornie wyglądają, jak bazgroły znudzonego ucznia, jednak okazało się, że to coś poważniejszego.
Mój syn chodzi do liceum od nieco ponad tygodnia. Na swojej ręce zapisał, ile razy w ciągu ostatnich dwóch dni był zastraszany, werbalnie lub fizycznie. W sumie 21. To boli. Szkoły powinny stawiać opór łobuzom, ich rodzice powinni zostać ukarani grzywną!
- napisał oburzony tata.
Matthew Beard jest zawodowym menedżerem piłkarskim i głównym trenerem kobiecej drużyny Liverpool Football Club. Wyznał, że udostępnił to zdjęcie, żeby zwiększyć świadomość tego, jak powszechne jest zastraszanie dzieci w szkołach.
Udostępniłem to, ponieważ uważam, że to zdjęcie ma moc. Chciał nam pokazać, jak często to się działo w ciągu dwóch dni. Nie wiesz co naprawdę się dzieje w szkole, ale oczekujesz, że twoje dziecko będzie tam bezpieczne.
- napisał.
Jestem pewien, że wszystko się ułoży
- zakończył swój wpis.
Pod postem Bearda pojawiło się wiele komentarzy poruszonych internautów. Część z nich dodawała otuchy Harre'mu:
Dobra robota, Harry za mówienie o tym. To samo w sobie jest już dużym krokiem. Pamiętaj, że nie jesteś sam i masz mnóstwo ludzi, którzy troszczą się o ciebie, pomagają i wspierają
- napisał jeden z użytkowników Twittera. Ktoś inny stwierdził:
To mnie bardzo zasmuca, zwłaszcza jako mamę trzyletniego chłopca. Dzieci powinny móc w pełni cieszyć się dzieciństwem, zanim prawdziwe życie przejmie nad nimi kontrolę. Przesyłam mu dużo miłości i nadziei na lepsze dni w przyszłości.
Niektórzy internauci doszli do wniosku, ze tata powinien nauczyć Harrego się bronić:
Dlaczego nie uczyłeś swojego syna walczyć? Kiedyś też byłem zastraszany [...] Lepiej walczyć zawczasu. Naucz go, jak się bronić, teraz albo nigdy.
Kilku internautów stwierdziło, ze to zły pomysł. Jeden napisał:
To okropna rada. Jeśli będzie walczył, sam może mieć kłopoty w szkole, zdziwiłbyś się, jak często to się dzieje. A jeśli nie leży to w jego naturze, nie można zmuszać delikatnej osoby do agresji. Szkoła musi poradzić sobie z zastraszaniem.
Gdy rodzice podejrzewają, ze ich dziecko spotyka się w swojej placówce z prześladowaniem, najpierw powinni z nim porozmawiać, żeby zorientować się, jak poważana jest sytuacja. Kolejnym krokiem powinno być zgłoszenie incydentu wychowawcy i dyrekcji szkoły. Jeśli nie doszło do przestępstwa (kradzież, zniszczenie mienia, pobicie), policji się nie informuje. Dziecko w takiej sytuacji wymaga wsparcia i ciepła, jeśli rodzice uznają za stosowne, mogą się z nim udać do psychologa, ewentualnie sami się dowiedzieć, jak postępować w takiej trudnej sytuacji.