Więcej tematów związanych z życiem rodzinnym na stronie Gazeta.pl
Podróż samolotem z małym dzieckiem bywa sporym wyzwaniem dla rodziców i czasem - próbą cierpliwości dla pasażerów. Kilkuletnie dzieci łatwo czymś zająć - można zabrać ze sobą ulubione zabawki, książeczki, kolorowanki, a gdy się znudzą - zaproponować bajkę na tablecie. Gorzej jest z małymi, kilkumiesięcznymi dziećmi, które często płaczą na pokładzie wniebogłosy, bo nie mogą zasnąć lub nie czują się najlepiej.
Gdy rodzice decydują się na podróż samolotem z dzieckiem powinni się postarać, żeby zachowanie ich pociechy było jak najmniej uciążliwe dla pozostałych pasażerów. Trzeba pilnować, żeby maluchy nie kopały siedzenia przed sobą, żeby nie szarpały za oparcie i nie krzyczały. Na początku podróży zwykle nie jest najgorzej - maluchy są zaaferowane startem i samą obecnością na pokładzie samolotu, jednak po jakimś czasie zaczynają się nudzić i jest im trudno siedzieć w miejscu. Wtedy doskonale sprawdzają się ulubione przekąski.
Na zaskakujący pomysł wpadła pani Wang z Chin, mama 20-miesięcznego chłopca, która wybrała się z nim w 2,5-godzinną podróż samolotem z Taiyuan w prowincji Shanxi w północnych Chinach. Zanim maszyna wzbiła się w powietrze, kobieta przeszła się po samolocie wraz z dzieckiem i każdemu z pasażerów wręczyła drobny upominek. W papierowej torebce znajdowały się zatyczki do uszu, lizak i liścik z przeprosinami za ewentualne niedogodności spowodowane obecnością malucha na pokładzie. Mama przygotowała sto takich paczuszek.
Podróż z krzyczącym dzieckiem siedzącym nieopodal może nie być najprzyjemniejszym doświadczeniem na pokładzie samolotu, jednak warto pamiętać, że nic na takie uciążliwe sąsiedztwo nie poradzimy, trzeba się uzbroić w cierpliwość i wykazać wyrozumiałością. Próby uciszenia małego pasażera, czy zwracanie uwagi jego rodzicom z pewnością nie poprawią sytuacji, oni i tak już z pewnością robią co tylko mogą, żeby zapanować nad swoją pociechą w takich niecodziennych warunkach.