Królowa Elżbieta II zmarła 8 września. Opłakuje ją i oddaje jej hołd cały świat. Najbardziej jednak cierpi jej rodzina. Monarchini poza byciem głową państwa była też matką czworga dzieci i babcią ośmiorga wnucząt (Zobacz: Drzewo genealogiczne Windsorów. Królowa Elżbieta II miała 12 prawnuków). Chociaż nigdy w przestrzeni publicznej nie jawiła się przede wszystkim jako matka, to właśnie tę życiową rolę określała jako "jedyną, która się liczy". Chociaż życie jej rodziny było tak różne od życia innych rodzin, wiele prawd, którym pozostawała wierna jako matka, z powodzeniem może nadal inspirować rodziców. Oto pięć rzeczy o wychowaniu, których nauczyliśmy się od królowej Elżbiety II.
Królowa Elżbieta znana była ze swojego zamiłowania do jazdy konnej czy ogrodnictwa. Były to jej ogromne pasje, których nie ukrywała. Właśnie taka postawa skłaniała też jej dzieci do odkrywania i pielęgnowania swoich zamiłowań. Obecny następca tronu król Karol zafascynował się ekologią i rolnictwem, natomiast zamiłowanie do jeździectwa przejęła córka królowej - księżniczka Anna. Odnosiła na tym polu niemałe sukcesy. Została m.in. indywidualną mistrzynią Europy, a także jako pierwsza członkini brytyjskiej rodziny królewskiej startowała na olimpiadzie.
Współcześni psychologowie podkreślają wartość, jaką w rodzinie niosą pasje rodziców. Po pierwsze mogą one inspirować dzieci do okrywania swoich zainteresowań. Po drugie pasje rodziców stanowią także odskocznię psychiczną dla matki i ojca. Kilka chwil tylko dla siebie pozwala rodzicowi wyczyścić głowę i nabrać dystansu oraz nowej energii tak potrzebnych dla najbliższych.
Koronnym argumentem antyrojalistów od zawsze były wydatki na rodzinę królewską. Choć faktycznie są to astronomiczne kwoty, to sama królowa Elżbieta II była chwalona za swoją gospodarność. Jej także chciała nauczyć swoje dzieci. Jak to robiła? Dając przykład. Gdzie to tylko było możliwe, promowała oszczędność. Nawet w takich niewielkich z pozoru kwestiach jak wyłączanie światła. Jak opisywał magazyn "Hello!", wszyscy w pałacu Buckingham wiedzieli, że po wyjściu z pomieszczenia należy zgasić światło. Jeżeli ktoś o tym zapominał, był dyskretnie upominany przez pracowników. Na tym jednak nie koniec.
Królowa nie lubiła wydawać też dużo na stroje. Zalecała, aby szukać okazji - droższe materiały kupować w po jak najniższej cenie. Następnie zlecała wykonanie projektów nadwornej projektantce Angeli Kelly, dzięki temu mogła sporo zaoszczędzić na swojej garderobie.
Elżbieta II ceniła też prostotę w ubiorze. Nie pasjonowała się modą, nie wydawała pieniędzy na ekstrawaganckie ubrania. Fasony zawsze nosiła klasyczne, celowała za to w jaskrawe kolory, aby - jak sama mówiła - "być widoczną". Ubierając swoje dzieci, wybierała stroje eleganckie, uniwersalne, dobrej jakości. Nierzadko przez to styl Windsorów określany był jako przestarzały i zbyt zachowawczy.
Dziś większości rodziców sen z powiek spędza ogrom czasu, który ich dzieci spędzają przed ekranami. Choć, co prawda, w czasach, gdy dorastały dzieci Elżbiety II, nie było tabletów czy smartfonów, to i tak warto brać przykład z jej podejścia. Królowa bowiem przy każdej możliwej okazji zachęcała dzieci do spędzania czasu na zewnątrz.
Do dziś ogromna część rodzinnych fotografii rodziny królewskiej pochodzi ze spacerów czy przejażdżek po rozległych posiadłościach. Królowa sama także ceniła sobie bliskość natury. Jeszcze w wieku 94 lat jeździła konno, a gdy tylko było to możliwe, udawała się na długie przechadzki, niezależnie od pogody.
We współczesnych trendach parentigowych promuje się skandynawską zasadę "nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie". Królowa byłaby idealną ambasadorką tego trendu. W jej szafie oraz szafie jej dzieci równie dużo miejsca co galowe stroje zajmowały ubrania z ciepłej wełny, przeciwdeszczowe płaszcze i kalosze, czyli ubrania stworzone do spędzania długich godzin na zewnątrz przy angielskiej pogodzie.
Psychologowie od lat podkreślają, że obecność zwierząt może człowiekowi tylko wyjść na dobre. W przypadku dzieci uczy ono empatii, troskliwości i odpowiedzialności. Animaloterapia, czyli leczenie i rehabilitacja z udziałem zwierząt, jest szeroko stosowana i przynosi leczonym ogromne korzyści. Królowej Elżbiety z pewnością nikt nie musiał przekonywać do takiego podejścia. Sama bowiem kochała zwierzęta i w jej domu zwierzęta były równoprawnymi członkami rodziny. Złośliwi mówili nawet, że jej ukochane psy miały więcej przywilejów niż jej bliscy.
Królowa kochała życie na wsi, blisko natury, a więc i blisko zwierząt. Hodowała konie, psy (potrafiła ich mieć 11 równocześnie!), ale nie wszyscy wiedzą, że miała także dwa żółwie olbrzymie, słonia, leniwca i dwa jaguary, nad którymi pieczę sprawowało londyńskie zoo.
Znaczące były jej też działania na rzecz ochrony zwierząt i jej propagowania wśród Brytyjczyków. Ze swojej garderoby całkowicie usunęła futra naturalne, by nie normalizować okrucieństwa wobec zwierząt. To ona zaszczepiła też przyszłym królu zamiłowanie do ekologii i ochrony środowiska.
Zapewne niewiele osób stawia sobie królową Elżbietę II za wzór idealnej matki. Wiele mówi się o tym, że była zbyt niedostępna emocjonalnie, zbyt oddana służbie narodowi. Realia, w jakich przyszło jej wychowywać dzieci, znacząco wpłynęły nawet nie tyle na to, jaką była matką, ile jaką matką nie dane jej było być. Bez wątpienia była oddana dzieciom - na tyle, ile tylko mogła. Starała się łamać sztywne zasady dworskiego wychowania, jednak nie zawsze jej się to udawało.
Urodziła aż czworo dzieci. Wszystkie karmiła piersią, co, jak warto podkreślić, było znaczącym sprzeniewierzeniem się dworskiej tradycji. Stała się pionierką nowego trendu w królewskim macierzyństwie.
Znamienne wydają się też jej słowa, które padły w 2012 roku podczas rozmowy z Kate Winslet. Aktorka miała wówczas powiedzieć, że "kocha być matką". Królowa natomiast odpowiedziała jej:
Tak, to jedyna praca, która się liczy.